Co jakiś czas pojawiają się wersje karciane popularnych gier planszowych – Settlers of Catan, Monopoly, Tigris & Euphrates. W zeszłym roku ukazała się natomiast karcianka San Juan – bazująca na Puerto Rico.
Po rozpakowaniu niedużego pudełka w oczy od razu rzuca się podobieństwo do planszowego pierwowzoru. Karty postaci są zrobione jako niemal identyczne tekturowe kartoniki, z tymi samymi ikonkami co w Puerto Rico – jedynie ich format jest nieco większy (minimalnie). Pośród 110 kart łatwo też rozpoznać budynki z charakterystyczną produkcją – przetwórnię indygo, cukrownię, skład tytoniu, palarnię kawy i hutę srebra. Poza nimi znajdziemy też sporo tzw. “fioletowych” budynków specjalnych. Karty są skromnie ilustrowane, ich layout – w porównaniu z nowoczesnymi karciankami – nie rzuca na kolana. W pudełku znajduje się też bloczek do zapisywania punktacji i ołówek – moim zdaniem to właściwie zbędny gadżet.
Mechanika gry opiera się, analogicznie jak w Puerto Rico, na postaciach, które co rundę wybierają gracze. Z każdą z nich skojarzona jest czynność, którą mogą wykonać wszyscy oraz przywilej, dostępny wyłącznie osobie, która daną postać wybrała. Mamy więc Budowniczego (budowanie budynków), Rzemieślnika (produkcja towarów), Handlarza (sprzedaż), Burmistrza (wybranie jednej z kilku kart) oraz Poszukiwacza złota (wzięcie jednej karty).
Co ciekawe w San Juan – karty służą w grze na kilka sposobów. Wyłożone przed graczem są zbudowanymi budynkami, trzymane na ręku służą jako pieniądze, za które budujemy (odrzucając liczbę kart równą kosztowi budynku) a leżące na fabrykach (rewersem do góry) reprezentują wyprodukowane tam towary.
Punkty zwycięstwa zdobywa się przez stawianie budynków i tylko w ten sposób. Większość budynków ma z góry określoną wartość PZ, z wyjątkiem kilku najdroższych (np. Pałac daje 1 punkt z każdy wybudowany fioletowy budynek). Nie ma tu charakterystycznego dla Puerto Rico wysyłania towarów – wyprodukowane w fabrykach służą wyłącznie do sprzedaży, czyli zarabiania pieniędzy na kolejne budynki. Gra kończy się w fazie, w której któryś z graczy zbuduje dwunasty budynek.
Wszystkie zasady tłumaczy się dwie minuty i można już przystąpić do rozgrywki. W pierwszych grach pewne trudności może nastręczyć nieznajomość budynków – jednak już po jednej-dwóch grach wszystko staje się jasne.
Całość jest bardzo dynamiczna – kolejne fazy rozgrywa się bardzo szybko, talia przetasowuje się w trakcie kilka razy. Sama gra jest lekka i sympatyczna – na pewno nie ma tutaj takiej strategii jak w planszówce, poprzez dobieranie kart dużo większy jest czynnik losowy. Mimo to budowanie “co popadnie” nie popłaca. Znając karty można tworzyć bardziej efektywne kombinacje, można też “szukać” budynku, który chce się wybudować, używając postaci Burmistrza. Trzeba się zastanowić kiedy warto rozbudowywać produkcję a kiedy warto już zainwestować w droższe fioletowe budynki. Punktacja w trakcie gry jest zwykle dosyć wyrównana a odpowiednie zagranie pod koniec rozgrywki może znacznie zmienić wynik końcowy, co zwykle czyni finał bardzo emocjonującym.
San Juan z czystym sercem mogę polecić każdemu, kto szuka szybkiej, fajnej karcianki. Grywalnością dorównuje ona takim hitom jak Citadels, jest świetnym przerywnikiem między innymi, dużymi grami – chociaż potrafi wciągnąć tak, że czasem staje się “głównym daniem” planszówkowego wieczoru. W ciągu godziny można rozegrać dwie partyjki w gronie od 2 do 4 graczy, co jest bardzo ważne dla osób, które szukają dobrej gry dla dwojga. Jeżeli natomiast jest nas piątka, to także nie ma problemu – wystarczy stworzyć dodatkową postać Poszukiwacza złota i zmniejszyć limit budynków do dziesięciu – wariant ten testowałem i sprawdza się znakomicie.
Na koniec warto zaznaczyć, że egzemplarz San Juan, który posiadam, jest w wersji niemieckiej (kosztował dzięki temu 5 euro mniej) a graliśmy w gronie różnych osób, z których żadna nie znała tego języka. Posiłkując się angielskim tłumaczeniem szybko jednak udało nam się opanować wszystkie budynki, więc mimo sporej liczby tekstów na kartach, język zupełnie nie utrudnia rozgrywki a nawet czasami dodaje jej zabawnego charakteru. Dla opornych przetłumaczyłem instrukcję i wszystkie karty na język polski – cały dokument w formacie PDF można znaleźć tutaj.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.