Home | Byliśmy, zobaczyliśmy i zwyciężyliśmy

Byliśmy, zobaczyliśmy i zwyciężyliśmy

Autor: Marcin Zawiślak (Aristos)

Na wstępie trochę wazeliny czyli chciałbym podziękować Natanielowi i Sasannce za zorganizowanie pokazu.. Niby nic ale kilka godzin trzeba było na to poświęcić aby kilka osób mogło zapoznać się z rewelacyjnym skądinąd Descentem. Także – dzięki!

A teraz do konkretów – o godzinie 18:00 wszedłem dziarskim krokiem do Puerto oczekując przepychania sie do planszy przez tłumek gapiów i kilku godzin obserwowania przez krawędź szklanicy z browarem tego co na tej planszy dziać się będzie. Jakże miło się zdziwiłem gdy okazało się że nawet bez uciekania się do tupania i krzyczenia  zostałem posadzony przy stoliku z wetkniętą w rączkę kartą postaci orkowego maga (czyli tego co tygrysy lubią najbardziej) i poproszony o wysłuchanie w skrócie zasad. Razem ze mną w cały tem galimatias wplątani zostali jeszcze inni Bogu ducha winni poszukiwacze przygód w osobie dwóch krwi żądnych fighterów, nadobnej łuczniczki i kolejnego przykurczonego diabolicznie maga (z tym że on niestety miał większego fireballa ode mnie).

Przez następne pół godziny Nataniel próbował nagiąć prawa fizyki w celu upchnięcia kilkusetmetrowych podziemi (w skali oczywiście…) na blacie kawiarnianego stolika, podczas gdy my śliniąc się i okładajac kułakami wyrywaliśmy sobie co lepsze kawałki stali ze zbrojowni i buszowaliśmu w składziku ze skillami…

Wreszcie teleportowaliśmy się do podziemi i otworzyliśmy pierwsze drzwi… od tego momentu nie za dobrze wszystko pamiętam z wyjątkiem fruwających dookoła potworzych flaków, świstu latających strzał i eksplozji ataków magicznych… Generalnie można powiedzieć że weszliśmy tam z impetem i cięliśmy jak leci wszystko co mistrz podziemi wyciągał z podziemnych czeluści czyli ludzi-bestie, piekielne ogary, upadłych magów i temu podobną swołocz. Tu muszę zaznaczyć że gra sie niezwykle przyjemnie i przy większej ilości graczy można konstruować ciekawe taktycznie ataki – a bez współpracy jest dość duża szansa, że jakiś potwór rozmaże Cię po ścianie.

Nasza grupa poskromiła mordercze zapędy pojedyńczych osobników i dzięki temu wraże hordy generalne popełniały mozna rzec masowe samobójstwa na sam nasz widok. Takim to sposobem doszliśmy do komnaty gdzie leżał nasz cel – czyli generalnie sponiewierana i ogólnie skrępowana księżniczka, czekająca na transport do najbliższego miasta.
Rzec tu muszę gwoli sprawiedliwości, iż mistrz podziemi miał niestety kiepski dzień i większość ataków spływała po fighterach jak woda po kaczce, a każde podejście do magów kończyło sie pokazem grillowania i efektownego wybuchania…
Pewnie dlatego dotknięty niemocą i powodowany narastającą frustracją Nataniel nasłał na nas w końcu elitarnego smoka, któremu naszą bronią generalnie moglibyćmy co najwyżej zrobić manicure… Wobec tak ewidentnie nieuczciwego podejścia porzuciliśmy konfrontację, porwaliśmy pannę i sprintem przerzucając sobie ją z rąk do rąk odtransportowaliśmy w tempie ekspresowym do teleportu przysmażani smoczymi wyziewami.

I w ten właśnie sposób położyliśmy kres marzeniom Nataniela o kontroli nad światem (i dziewicą) i zakończyliśmy bardzo udany wieczór!! Także jeszcze raz wielkie dzięki za zorganizowanie pokazu i oczekuję z niecierpliwością na kolejne!

PS: Wszyscy bohaterowie szczęśliwie zdążyli na ostatnie autobusy do domu.

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.

 

About

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger