Kilka dni temu na forum Trójmiejskiej Inicjatywy RPG’owej została opublikowana informacja o organizacji nietypowej imprezy – strategicznej gry terenowej. Jako, że za wszystkim stał Widłak, znany mi z Grupy Wsparcia Portalu, brzmiało to zachęcająco i postanowiłem się wybrać. Gra terenowa o oryginalnej nazwie “Strategia” została przeprowadzona wczoraj – w sobotę 22. kwietnia, w Gdańsku.
Na spotkaniu na dworcu Gdańsk Oliwa zebrało się 14 osób i po chwili czekania na ewentualnych spóźnialskich ruszyliśmy kierunku pobliskich lasów. Trzeba przyznać, że Widłak wybrał bardzo fajny teren – pagórkowaty, mocno zadrzewiony, a jednocześnie bez krzaków utrudniających poruszanie się. Większość z nas z trudem wspięła się na wzgórze, gdzie gra miała się odbyć po czym organizator zaczął przedstawiać nam zasady rozgrywki.
Cała zabawa polegała na starciu dwóch drużyn (w naszym przypadku 7-osobowych) a celem było zdobycie właściwej flagi drużyny przeciwnej. “Właściwej” dlatego, że w obu bazach znajdowało się po 7 flag, w tym tylko jedna gwarantująca zwycięstwo a pozostałe będące bombami. Bomby mogli rozbrajać tylko i wyłącznie saperzy – we własnej bazie.
Podział ról w każdej z drużyn opierał się na klasycznej grze strategicznej – Stratego. Mamy więc generała, który zabija wszystkich poza szpiegiem; pułkownika, który zabija wszystkich poza generałem; kapitana, który zabija tylko sapera i szpiega; sapera, który jako jedyny może przeżyć spotkanie z bombą oraz szpiega, który jako jedyny może zabić generała. Na początku oczywiście nikt nie wie jaki jest podział ról w drużynie przeciwnej – dopiero po pierwszych starciach było co nieco wiadomo. Walki rozgrywane są przez zwykłe dotknięcie, wraz z ujawnieniem swojej roli. Przeciwnik musi wtedy ujawnić własną i ten, kto zostaje zabity – wraca do własnej bazy, gdzie odradza się w punkcie startowym.
W grze było oczywiście mnóstwo biegania, dużo krzyczenia (“Generał idzie z lewej!! Dawajcie tu szpiega!”) oraz zabawnych sytuacji. Proste na pierwszy rzut oka zasady, dawały jednak pewne możliwości taktyczne – kogo zostawić w bazie, czy atakowac jedną czy dwoma grupami, itp. – potencjalnych strategii było wiele i każda kolejna przechwycona lub stracona flaga powodowała dyskusje jak podejść lub obronić się tym razem.
Gra trwała grubo ponad 3 godziny, w tym czasie rozegraliśmy 4 potyczki, w trakcie doszło kilka nowych osób. Całość oceniam jako rewelacyjną zabawę, mimo okropnych zakwasów w nogach, które mam od rana :-). Pogoda, chociaż wydawała się być przeciwko nam – najpierw lekko padało – szybko jednak zmieniła się na lepszą i w końcu dopisała. Kiedy zwlekałem się z pola walki, pozostali gracze namawiali jeszcze Widłaka – “Jeszcze jedna, no stary, jest świetnie, jeszcze raz!” – co niech posłuży za najlepsze podsumowanie i ocenę zabawy.
Już za trzy tygodnie przewidziana jest kolejna edycja, na którą zapraszam serdecznie wszystkich z Trójmiasta i okolic. A tym spośród Was, którzy nie mieszkają w tym zakątku Polski, nic nie stoi na przeszkodzie w organizacji własnych takich planszówkowo-ruchowych imprez. Polecam, szczególnie, że zaczynają się letnie, słoneczne dni.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.