GOOD ASH
Why are you doing this?!
BAD ASH
Wanna know? ’cause the answers
easy. It’s cause I’m the bad Ash,
and yer…
To dialog z kultowej Army of Darkness. Scena jest następująca: główny bohater Ash zostaje opanowany przez demona. W pewnym momencie wyrasta mu na barku oko, później głowa, następnie dodatkowe ręce i nogi. W końcu przemiana się kończy i z jego ciała wychodzi sobowtór. Fizycznie identyczny, kropka w kropkę taki sam. Psychicznie zupełnie inny. Zły, złośliwy, podstępny. Dwa skrajne odbicia umysłu – Dobry Ash i Zły Ash.
A teraz wyobraźmy sobie, że takowy demon opanował mnie. Wykształcił się Zły i Dobry Pancho. Jeden, który nie waha się zadawać trudnych pytania, bombarduje epitetami, krytykuje i wyśmiewa. Drugi Dobry Pancho wyrozumiały, cierpliwy, rozsądny. Wszystko to po to, że skomentować pewne zjawisko na polskim rynku – wydawanie gier najniższym kosztem. I dodatkowo w związku z otrzymaną grą “Na Sygnale”. Grać, nie grałem, wszystkie wnioski są na podstawie pierwszego wrażenie jakie miałem po zobaczeniu produkcji Kuźni Gier.
Zły Pancho: – Mam w rękach “Na Sygnale” i nie mogę sobie przypomnieć tego psa.
Zły Pancho: – No tego, który zaatakował mnie między odebraniem przesyłki od listonosza a dotarciem do mieszkania. Pudełko wygląda jak psu z gardła wyjęte. Tak beznadziejny materiał, że przy pojedynczym transporcie od razu się gnie i fatyguje. Ale może to dobrze. Dobrze przygotowuje na zawartość. Inaczej mógłbyś dostać zawału serca. Z początku wydawało mi się, że to po prostu pomyłka, że ktoś przysłał samoróbkę, ale to jednak oryginał. Patrząc na planszę już widzę jak będą chciały pionki stać stabilnie. Co chwila będą się przewracać. Czarno-białe rysunki na kartach. Badziewie.


Zły Pancho: – Ba! Oczywiście, że znam. Land Unter kosztował mnie w Niemczech 16 złotych, 6 Nimmt!, Razzia czy Geschenkt 24 zł kosztowały. A co dostaję? Karty z niezłego materiału, wszystkie kolorowe, zachęcające. Małe, niewielkie gry, do tego tanie i nie wyglądają jako twór przedszkolaka.


Zły Pancho: – Ale czy my musimy wiecznie dziadować? Wszędzie przypominać, że jesteśmy krajem postkomunistycznym? Gry planszowe to elitarna zabawa. Po co bawimy się w masówkę? Goście zrobiliby kolorowe karty, normalne pudełko, instrukcje i plansze. I sprzedawali po 50 złotych, a nie się ośmieszali. Przecież i tak gry planszowej nie kupi byle dresiarz, nie ważne czy będzie kosztować 5zł czy 25zł to raczej zabawa dla dorosłych, wykształconych ludzi. Najczęściej mają już pracę to i znajdą 50zł na ciekawą i dobrze wykonaną wizualnie grę.


Zły Pancho: – Jedzmy gówno! Miliony much nie może się mylić! Tyle wywnioskowałem z twoich argumentów. To złe podejście. Propagujemy paskudztwo i brzydotę. Gry planszowe to elegancja i estetyka. Cały świat idzie w tym kierunku. A my siedzimy na tym swoim buraczanym klepisku. Mamy do diabła XXI wiek! Jesteśmy w Unii Europejskiej! 17 lat minęło przemian! I co? Wydajemy gry, które wyglądają gorzej niż produkcje Encore z lat osiemdziesiątych. Tamte produkcje przy “Na Sygnale” to dzieła sztuki. Co ja mówię! Gry ze Świata Młodych wyglądały lepiej! Nie idźmy na masówkę, bo nie stać nas na to. Co z tego, że raz będzie lepsza sprzedaż. Tu chodzi o bardziej dalekosiężne planowanie. O to, żeby ludzie też poczuli, że lubią mieć grę na półce, bo ładnie wygląda, nie wstydzić się pokazać polskiej gry ludziom, którzy po raz pierwszy mają styczność z tym hobby. Pokażesz znajomemu, który nie grał w żadne gry “Na Sygnale”? Najprawdopodobniej wyśmieje cię albo weźmie to jako obrazę i da ci w pysk.


Zły Pancho: – Gówno prawda!