Hive to gra logiczna dla dwóch osób w wieku od lat 8 lat brytyjskiego wydawnictwa Gen Four Two. Jej autorem jest John Yianni, a pierwsze wydanie ukazało się w 2001 r.
Co czyni Hive grą godną uwagi? Sięgnijmy po pudełko. Jest to solidnie wykonany prostopadłościan o kwadratowej podstawie, nieco większy, niż na przykład pudełko Zaginionych miast i sporo głębszy. Otwórzmy je — pierwsze, co zobaczymy, to krótka, kolorowa i bogato ilustrowana instrukcja, po której wyjęciu ukaże się nam plastikowa wydmuszka. Spoczywa w niej saszetka na klocki, kojarząca się z piłką futbolówką z uwagi na czarne i białe heksy nadrukowane na jej powierzchni — ale to tylko powtórzenie motywu, jaki zdobi front pudełka (w nowo odpakowanej grze saszetka jest pusta). Pod nią kryją się czarne i kremowe sześciokątne klocki z bardzo twardego bakelitu — to piony do gry. Są, muszę przyznać, piękne i na każdym niemal robią ogromne wrażenie. Z pięknym stukiem wysypują się na stół, czyniąc miły uchu hałas. Pierwsze wrażenie jest naprawdę dobre. Pudełko nie zawiera zresztą już nic poza pionami, bowiem gra nie wymaga planszy. Do rozegrania partii wystarczy odrobina miejsca na stole kuchennym, kawiarniany stolik lub parapet okienny, ewentualnie jakakolwiek inna, równa i płaska powierzchnia. (Gwoli kronikarskiego obowiązku — pierwsze wydanie gry z 2001 r. wyglądało dużo skromniej i zawierało drewniane klocki, które nawet w połowie nie robią takiego wrażenia, jak te z obecnej wersji.)
Rozłóżmy piony na stole — po 11 w każdym kolorze. Przyjrzyjmy im się. Na każdym z klocków widnieje wyżłobiony i pokolorowany wizerunek owada. Bardzo estetyczny, choć osoby wrażliwe lub nieprzepadające za insektami mogą mieć złe skojarzenia. Każdy gracz ma do swojej dyspozycji: 3 piony przedstawiające koniki polne, 3 mrówki, 2 pająki, 2 żuki (wizerunek żuka przypomina jelonka rogacza) i królową “roju” (w cudzysłowie, ponieważ cały rój składa się z różnych gatunków owadów).
Zasady gry są nieskomplikowane, acz ciekawe — przedstawimy je poniżej w skrócie, aby pokazać te cechy, które czynią grę i ciekawą, i oryginalną zarazem.
Jak już wspomniałem, gra nie posiada planszy. Obywa się ona bez niej doskonale, ponieważ wszystkie piony dostawia się do siebie, budując tytułowy rój. Na dodatek, jedną z podstawowych reguł jest zasada ciągłości roju — nakazująca utrzymywać wszystkie piony razem. Nie można wykonać ruchu, w wyniku którego rój podzieliłby się na dwa, albo jeden z pionów zostałby na skutek tego ruchu odłączony od pozostałych. Każdy pion znajdujące się w grze musi zawsze dotykać innego choć jednym bokiem. A zatem, ruch oznacza przesunięcie piona na jedną z dostępnych dla niego pozycji wokół innych pionów (z uwzględnieniem pewnych ograniczeń).
Gracze rozpoczynają partię, wykładając po jednym pionie na stół (muszą się one zetknąć). Następnie każdy gracz może albo dołożyć kolejny, albo poruszyć już wystawione, o ile tylko wprowadził do gry swoją pszczołę-królową. Poza pierwszym ruchem, nowe piony wolno dokładać wyłącznie do owadów we własnym kolorze.
Naszym celem jest zablokowanie królowej przeciwnika poprzez doprowadzenie do sytuacji, w której jest ona ze wszystkich stron otoczona dowolnymi pionami, nawet należącymi do jej roju. Gracz, który jako pierwszy doprowadzi do takiej sytuacji, wygrywa. Aby to uczynić, musimy umiejętnie wykorzystywać specyficzne możliwości ruchu naszych owadów. Jednym z elementów, które czynią tę grę interesującą, to właśnie możliwości i ograniczenia każdego z gatunków — czyli poszczególnych rodzajów pionów.
Królowa porusza się mniej więcej tak, jak król w szachach — o jedno pole w dowolnym kierunku. Żuki dysponują takimi samymi możliwościami, mogą jednak dodatkowo wspinać się na inne piony. Owad, na którym spoczywa pion żuka jest unieruchomiony, a na dodatek czasowo traktuje się go jako pion w kolorze żuka znajdującego się na szczycie — pozwala to dokładać własne owady do wrogich. Mrówka w ramach jednego ruchu może przemieścić się na dowolne pole wokół roju. Pająk zaś porusza się wyłącznie o trzy pola — nie mniej i nie więcej, co zmusza nas do uważnego planowania przyszłych posunięć.
Konik polny posiada najbardziej specyficzne możliwości — porusza się wyłącznie po liniach prostych, przeskakując nad innymi pionami w rzędzie. Dzięki tej umiejętności może zostać umieszczony w obszarze, który został otoczony innymi pionami i zamknięty. Oprócz niego tylko żuk, mogąc przechodzić przez inne figury może dostać się w takie miejsce.
Ograniczona liczba pionów i dość oryginalny zestaw ruchów, jakimi one dysponują zmuszają nas do nieszablonowego myślenia i poszukiwania nowych strategii. Możliwy jest zarówno agresywny atak, jak i powolne i subtelne blokowanie przeciwnika, a następnie sukcesywne doprowadzanie swoich pionów w pobliże jego królowej. Należy jednak cały czas pamiętać, że może nam zabraknąć pionów do jednoczesnego atakowania i blokowania ruchów przeciwnika. Bicie nie jest możliwe — żaden pion po wprowadzeniu do gry nie może zostać z niej wyeliminowany.
Taktyk jest bardzo wiele — na przykład możemy blokować piony przeciwnika, wykorzystując ograniczenie uniemożliwiające rozdzielanie roju poprzez proste dołożenie swojego pionu do bierki, którą chcielibyśmy zablokować — dopóki znajduje się ona na wysuniętej pozycji, nie można jej przesunąć, gdyż nasz pion zostałby osamotniony. Możemy też przyszpilać obce piony naszymi żukami, choć ten manewr ma tę słabość, że przeciwnik może swoim żukiem zablokować naszego (nie ma ograniczeń, co do liczby żuków leżących na jednym pionie). To tylko kilka spośród całej gamy możliwości.
Oczywiście, jak na grę logiczną przystało, jest ona pozbawiona elementu losowego, jednak z uwagi na zróżnicowanie pionów i dowolną kolejność wprowadzania ich do gry, każda partia może wyglądać zupełnie inaczej. Myślę, że liczba otwarć, jaką możemy wypracować zadowoli nawet najbardziej wymagającego stratega.
W mojej opinii gra nie posiada wad. Co prawda, jest to pozycja stosunkowo lekka i partia trwa tylko kilkanaście, najdalej kilkadziesiąt minut, ale jest to czas spędzony na przyjemnym wysiłku umysłowym. Jeśli ktoś lubi gry logiczne, Hive będzie mu się bardzo podobać. Grę tę można traktować jako przerywnik, zakąskę tudzież wypełniacz przydatny w chwilach, gdy na przykład gramy w większej grupie w różne gry i gracze przy jednym stoliku skończą już partię, a drudzy jeszcze nie.
Istnieje możliwość przetestowania gry przed zakupem przy użyciu komputerowej wersji dostępnej w sieci na stronie wydawcy (w sumie nie jest wymagana znajomość języka angielskiego, o ile zaopatrzymy się w zasady w j. polskim — gra znajduje się tu: . W Hive można też grać przez sieć z innymi graczami na BoardSpace.net.
Tytułem post scriptum dodajmy, że gra zdobyła prestiżowe wyróżnienie Mensa Select 2006 — przyznawane rokrocznie przez amerykańskie stowarzyszenie Mensa. Wcześniej trafiła również na listę finalistów konkursu International Gamers Awards 2003.
Zalety
Ciekawy pomysł
Nieskomplikowane i proste do wyjaśnienia zasady, nie pozbawione jednak finezji
Możliwość gry w dowolnym miejscu, gdzie tylko jest dostępne trochę płaskiej przestrzeni
Solidne, przepięknie wykonane piony oraz saszetka w komplecie, w której możemy je zabrać na wycieczkę lub piknik
Niezależność językowa (nie licząc instrukcji)
Wady
Rozgrywka może trwać zbyt (!) krótko
Dla miłośników gier z tematem będzie to nudna zabawa, bowiem gra jest fabuły absolutnie pozbawiona
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.