Meuterera nosiłem ze sobą na wszystkie warszawskie spotkania z graczami uparcie. Wiedziałem, że kilka osób umie w to już grać, nie chciało mi się czytać instrukcji i liczyłem że ktoś mnie w końcu nauczy. Pudełko jest malutkie – ot, zwykła talia kart. Jak przystało na karciankę, cena gry bardzo zachęca. Dość nietypowo dla karcianki, oceny gry na BGG są niezwykle wysokie, umieszczają Meuterera w rankingu w okolicach takich gier ja Warrior Knights czy Lord of the Rings. A więc ryzyko zakupu minimalne, nagroda może być wielka.
Długo nie mogła mi się przydarzyć pierwsza rozgrywka. Trudno było trafić na kogoś, kto umie grać i chce pokazać tę grę. Aż w końcu się trafiło. Meuterer to kolejna gra o tematyce morskiej i klimatach pirackich. Najpierw rozkładamy na stole krąg z kart oznaczających porty do których będziemy dopływać. Aktywujemy jedną z nich (obracamy na drugą stronę, w innym kolorze) i ustawiamy przy niej nasz statek. Jeden z graczy zostaje kapitanem. Dostajemy do ręki po pięć kart z towarami oraz z szabelkami (karty walki) i rozpoczynamy licytację. Każdy port umożliwia handel pewnym wybranym towarem (są też porty dopuszczające wszystkie towary). Każdy port daje pewną liczbę punktów za samodzielne wygranie licytacji, za remis dwóch graczy i za remis trzech graczy. Licytujemy dokładając po jednej karcie towaru którym możemy handlować (lub dokładając inne karty, których chcemy się tylko pozbyć). Gdy spasujemy, wybieramy rolę spośród ról dostępnych jeszcze do wzięcia.
Jeśli jesteśmy Kapitanem, liczymy karty które zostały nam na ręce i o tyle pól będziemy chcieli popłynąć statkiem (wyznaczymy tym samym towar, który będzie w handlu w następnej rundzie). Role to Ładowacz (dobiera więcej kart w kolejnej rundzie i kilka musi odrzucić), Handlarz (jeśli remisuje w licytacji, dostaje i tak tyle punktów jakby samodzielnie wygrał licytację), Buntownik (próbuje przejąć statek i popłynąć gdzie indziej), Pomocnik buntownika (jeśli bunt się uda, dostaje 2 punkty) i Mat (jeśli będzie bunt i kapitan się obroni, Mat dostanie od niego nagrodę w punktach zwycięstwa, którą Kapitan deklaruje przed rundą). Gdy wszyscy spasują, odkrywane są role i rozstrzygany bunt (przez licytację na szabelki między Kapitanem, Buntownikiem i ich pomocnikami). Jeśli bunt się udał, Buntownik zostaje Kapitanem i statek płynie tam gdzie chciał Buntownik (czyli liczymy ile mu zostało kart po spasowaniu w handlu). Jeśli nie – płyniemy do portu wyznaczonego przez Kapitana. Za każdym razem ten, kto doprowadzi statek do portu dostaje nagrodę za dopłynięcie, wypisaną na karcie z portem. Gramy tak osiem rund.
Zasady są nieco bardziej złożone niż w przeciętnej karciance. W grze jest sporo blefu, trzeba uważać jak zarządzamy ręką, jakie towary będą prawdopodobnie w handlu w następnych rundach. Warto liczyć szabelki żeby wiedzieć czy warto wszczynać bunt, czy nie. Kapitan musi dostosować swój handel tak, aby dopłynąć do portu z dużą nagrodą za dopłynięcie, ale żeby nie pokazać wszystkim że nie ma już na ręce szabelek, bo wtedy łatwo wygrać bunt i nagroda przypadnie komuś innemu. Wszystko razem tworzy ciekawą i emocjonującą grę licytacyjną ze smaczkiem pirackim. Gra trwa niezbyt długo – około godziny z tłumaczeniem zasad. Meuterera można schować do kieszeni w wziąć ze sobą dosłownie wszędzie. Szkoda jedynie, że grać może tylko trzech albo czterech graczy.
Generalnie pozycja godna gorącego polecenia. Znakomita gra, za marne grosze.
ZdjęciaMilan Spiele: EUR 4.90 PlayMe: EUR 5.15 Adam-Spielt: EUR 5.15 Funagain: $8.95 |
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna: