Niestety z powodu zalewu obowiązków nie bywam regularnie na warszawskich spotkaniach. Czwartkowe wypady zupełnie wyleciały z tygodniowego harmonogramu. Smolna oczywiście pozostała, ale nie w każdy piątek. W ten ostatni udało się jednak pojawić. Zgodnie z pierwszym prawem Pancha: było spotkanie, będzie więc relacja.
Nie trzeba być wielkim jasnowidzem i mieć ukończone liczne białoruskie szkoły parapsychologiczne, aby przewidzieć, że wkrótce nadejdzie na Smolnej taki moment gdy będzie trzeba otwierać trzecią salę. 40-50 osób dość skutecznie wypełnia dwie. Jeżeli tendencja wzrostu się utrzyma będzie to nieuniknione. Pojawia się więcej osób to i statystycznie musi wzrosnąć liczba kobiet. Tak było. Magda zaprosiła koleżanki, które oddały się… planszówkowej rozrywce.
Przekroczyłem próg szkoły trochę przed 18:00. To gorąca godzina i większość rozgrywek trwa już w najlepsze. Stąd nie liczyłem specjalnie na miejsce przy planszy. Zaopatrzyłem się w prowiant i miałem zamiar szeleścić papierkami, mlaskać oraz rzucać złośliwymi komentarzami w stronę grających. Przysiadłem się do jednego ze stolików z moim niecnym planem gdy okazało się że jest jedno wolne miejsce, a oni dopiero tłumaczą zasady. Zaproponowano mi uczestnictwo, a że nie chciałem sprawić przykrości tak gościnnemu przyjęciu zagrałem w…
Urland
Urland opowiada o tym jak pływanie na grzebiecie potrafi być nudne i do jakich konsekwencji może doprowadzić. Jeżeli przez setki milionów lat unosisz się wśród monotonnych fal, a z daleka zachęca zielony ląd to można się wkurzyć. W końcu ze złości zmienia ci się szkielet i wyrastają kończyny, kierujesz się w stronę brzegu, po czym wdrapujesz na wyspę. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie okazało się, że inni zrobili to samo i trzeba walczyć o przestrzeń życiową.
Tak krótko można opisać Urland. Oddajemy się masowym orgietkom w wodzie, aby powiększać swoją liczebność, po czym ile sił w płetwach dostajemy się na ląd i próbujemy zdobyć tam przewagę. Kto będzie liderem zarobi punkty. Co pewien czas pojawia się też licytacja o geny czyli dodatkowe umiejętności. Wtedy możemy zdobyć skrzydła, zęby, nogi i inne specjalne zdolności.
Pomimo, że gra jest pokroju Evo i Ursuppe różni się od nich własną mechaniką i trochę inaczej rozmieszczonymi akcentami. Szczególnie ciekawy jest system punktowania, bo nigdy nie jesteśmy pewni, która na pewno wyspa pozwoli na powiększenie swojego wyniku. Choć możemy mieć pewne podejrzenia.
Graliśmy w składzie: ja, ja_n, Magda, Browarion i Geko. Muszę przyznać, że niezbyt dokładnie pojąłem zasady, tak więc popełniłem kilka sporych błędów. Pomimo początkowego prowadzenia rozgrywkę skończyłem na przedostatnim miejscu. Okazało się, że najwięcej o płazach wie Monika i to ona zdominowała partię. Choć ostatnią turę miała nerwową, bo Geko i Browarion stąpali za nią krok w krok. Urland bardziej mi przypadł do gustu niż Ursuppe. Może gra o amebach jest bardziej widowiskowa i nowatorska to jednak charakteryzuje się zbyt dużymi przestojami. W Urlandzie usunięto je i rozgrywka jest znacznie bardziej dynamiczna. Ogólnie dobra gra, jeszcze do powtórzenia.
Traumfabrik
Fabryka snów z punktu widzenia Reinera Knizii. Gra licytacyjna, w której wcielamy się w role producentów filmowych. Pewnie już dawno byłoby o tej grze na blogu, ale niestety recenzje fajnych gier trafiają teraz w pierwszej kolejności do Świata Gier Planszowych. Stąd musicie uzbroić się w cierpliwość. Dla mnie osobiście największe odkrycie ostatnich tygodni i ścisły faworyt – a trudno, niech zdradzę – do gry miesiąca.
W rozgrywce wziął udział: ja, ja_n, Lim-Dul, Don Simon i draco. Bez fałszywej skromności muszę przyznać, że czuję tę grę i jestem w nią niezły. Wiem kiedy przystopować z licytacją, a kiedy warto bić się jak lew. Wiem, które nagrody są warte zachodu, a które mniej. Zawsze mam dużo aktorów i bywam zapraszany na większość imprez w najgorszym przypadku jako trzeci. Tym razem jednak nie udało się zrealizować wszystkich planów, choć nie mogę narzekać, błędów specjalnych nie zrobiłem. Przeciwnicy po prostu lepiej ode mnie zagrali. Zająłem trzecią pozycję, z jednym punktem mniej niż drugi ja_n. Ja_n wbił mi dwa potężne noże w plecy w późniejszym etapie gry. Byłem pewniakiem do nagród w dwóch kategoriach, ale właśnie ja_n mi je odebrał rzutem na taśmę. Wygrał Lim-Dul i to w ciekawym stylu. Zapłacił za kilka aukcji krocie. Podśmiewywaliśmy się, że przepłacił. Ale fabryka snów kieruje się innymi prawami. Tu nie ma za wysokich gaż. Jak pokazała końcówka właśnie te zwycięstwa dały mu wygraną i sporą przewagę nad nami.
Świetna gra. Moja żona zrobiła już samoróbkę ze współczesnymi filmami i aktorami.
Hermagor
Hermagor jest ciężki jak brzmienie jego nazwy 🙂 Tutaj też nie będę się zagłębiał w szczegóły, bo ŚGP już go skonsumował. Faktem jest, że to gra dla doświadczonych graczy, mózgożerna. Wadą jest wygląd i powolna rozgrywka, gracze dużo myślą nad ruchami. Zaletą ciekawa, rozbudowana mechanika.
Zagraliśmy w grupie: ja, Don Simon, Lim-Dul i draco. Chłopaki byli trochę w zbyt rozrywkowej atmosferze, tak więc ciężko się było wkręcić w tak poważny i wymagający dla umysłu pojedynek. Ale jakoś się udało. Don Simon przegrywał większość walk o towary, stąd dosyć słabo później zarabiał na ich sprzedawaniu. Mi osobiście szło obiecująco, z wyjątkiem ostatniego etapu. Nie zdobyłem ważnych dóbr i nie miałem jak pozamykać regiony. Draco wprost przeciwnie, ostatnim etapem zupełnie nas dobił. I wygrał ostatecznie gigantyczną różnicą punktów. Oświadczył po tym wszystkim, że gra bardzo mu się podobała. Teraz niewiadomo czy dlatego, że wygrał czy, że faktycznie gra jest dla niego niezła.
W tym czasie jak ja się bawiłem w powyższe gry przewinęło się mnóstwo innych rozgrywek. Widziałem Puerto Rico, Wysokie Napięcie, Dooma, Space Dealera, Thurn und Taxis, Goa, Onward Christian Soldiers, Ticket to Ride, Bohnanza i Railroad Tycoon.
Dla miłośników seriali brazylijskich oraz kanału Romantica warto dodać jeszcze kilka pikantnych szczegółów. Don Simon chciał całusa od Moniki. Paulus broniąc czci Moniki zaproponował swojego całusa. Don Simon nie oponował. Valmont jeszcze nie wie, że Don Simon już nie jest jego. W kolejnym odcinku – Valmont się dowiaduje!
![]() |
Na Smolnej |