Home | Notre Dame

Notre Dame

Tym razem mnie przypadł zaszczyt krótkiego przedstawienia jednego z głośniejszych tytułów ostatnich tygodni. Obiecałem Pancho, że tekst powstanie w czwartek, ale weekendowe lenistwo okazało się silniejsze i dopiero dzisiaj zmotywowany pracowitością Pancho dzielę się z Wami moimi wrażeniami.


Notre Dame
poznałem podczas ostatniej (jak się niestety później okazało) wizyty na Smolnej. Jako, że tytuł pojawiał się w wielu wypowiedziach jako ten niesłusznie pominięty przy nominacjach do Spiel des Jahre z chęcią postanowiłem go wypróbować.

W grze w ciekawy sposób rozwiązano skalowanie – otóż w zależności od ilości graczy (2-5) centralny element planszy ma inny kształt i do jego boków przykłada się dzielnice każdego z graczy. W naszym wypadku centrum planszy (tytułową katedrę) tworzył pięciokąt.

Każdy z graczy otrzymuje swoją talię 9 kart-akcji, kilku robotników/poddanych oraz niewielką ilość pieniędzy. Karty pokazują, do którego budynku w dzielnicy (lub do katedry w centrum planszy) gracz może wstawić swojego robotnika. Każdy budynek ma inne cechy – jeden daje punkty, inny pieniądze, inny kolejnych robotników, inny zmniejsza ilość szczurów w dzielnicy itp.

Talię kart akcji każdy z graczy przetasowuje i bierze 3 wierzchnie karty.Wybiera jedną, a pozostałe dwie przekazuje sąsiadowi po lewej. Następnie z dwóch otrzymanych od sąsiada po prawej wybiera jedną kartę, a pozostałą znowu przekazuje dalej. W wyniku tych manewrów każdy zostaje z trzema kartami, z których tylko jedną tak naprawdę sam wybrał. Następnie po kolei, każdy z graczy zagrywa jedną kartę i wykonuje związaną z nią akcję. Następnie każdy wykonuje drugą akcję, a trzecią kartę odrzuca nie pokazując nikomu. Po wykonaniu akcji następuje faza, która według mnie i niektórych moich współgraczy jest przyczyną wyrzucenia Notre Dame z listy nominowanych. Otóż ze specjalnej talii na początku każdej tury losuje się 3 postacie. Każdy z graczy może przekupić jedną z nich i wykorzystać akcje z nią związaną (akcje są bardzo różne – od możliwości przenoszenia pionków przez dodatkowe punktowanie). Rozumiecie chyba, iż gra rodzinna nie może promować takich zachowań (zwłaszcza, iż wśród postaci znajduje się np. biskup). Dodatkowo każda z tych postaci ma na dole narysowaną różną ilość szczurów – suma ze wszystkich odkrytych kart jest dodawana do „wskaźnika zaszczurzenia” każdej dzielnicy. Gdy zaszczurzenie dojdzie do maksymalnego poziomu gracz ponosi konsekwencje (traci robotnika i 2 punkty), stąd należy bardzo uważnie kontrolować ten aspekt gry.

Cały cykl powtarza się trzykrotnie do momentu, gdy wyczerpie się talia każdego z graczy. Następuje wtedy podliczanie katedry – ilość punktów przypisaną katedrze dzieli się przez ilość robotników się w niej znajdujących i gracze otrzymują ich odpowiednią ilość. Robotnicy są usuwaniu z katedry i każdy otrzymują powrotem swoją talię.

Gra kończy się po trzecim punktowaniu katedry i gracz z największą ilością punktów wygrywa.

Jak więc widzicie mechanika jest całkiem ciekawa i oryginalna. A jak sprawdza się w praktyce? Średnio. Gra nikogo z moich współgraczy nie zachwyciła. Nie jest zła, ale brakuje jej czegoś, by wybić się ponad przeciętność. Ciekawy w założeniach mechanizm dystrybucji kart może właściwie zupełnie zrujnować jakąkolwiek długofalową strategię – skoro możemy wykonać tylko takie akcje, jakie mamy karty, a na te nie mamy zbyt wielkiego wpływu to gdzie tutaj miejsce na jakiś plan? W skrajnym wypadku może tu wystąpić syndrom Puerto Rico – gracz siedzący na lewo od nowicjusza może mieć łatwiej. Budynki mimo pozornej różnorodności sprawiają wrażenie bardzo niezbilansowanych. Szpital, który obniża zaszczurzenie jest budynkiem obowiązkowym, podczas, gdy Gospoda jest praktycznie bez sensu. Obawiam się, iż po kilku grach mogą pojawić się oczywiste strategie, gra stanie się schematyczna i wszyscy będą polowali na określone karty.

Wykonanie jest przyzwoite i niejako standardowe (trwałe karty, drewniane kostki itp). Niestety nie za bardzo czuć klimat – gdyby nie pomysł ze szczurami gra byłaby zupełnie abstrakcyjna. Jej zaletą jest całkowita niezależność językowa i niezbyt długi czas gry – nawet jeśli nie możemy za wiele zrobić to nie zdążymy się znudzić. Podsumowując jestem jednak dość rozczarowany. Jenseits von Theben jest zdecydowanie bardziej losowe, ale… fajniejsze. Nie usiłuje udawać, że jest czymś więcej niż niezbyt skomplikowaną, szybką, rodzinną grą. Notre Dame stoi w rozkroku – trochę zbyt monotonne i skomplikowane jak na grę rodzinną, trochę zbyt ograniczone jak na grę dla eurograczy. Colosseum dobrze połączyło oba królestwa – Notre Dame jest niestety niezbyt udanym eksperymentem.

Zaznaczam, że moja ocena jest wystawiona po zaledwie jednej rozgrywce. Pancho zdaje się mieć nieco lepsze zdanie o tej grze. Która opinia jest Wam bliższa?

Zdjęcia

Rebel: 109,95 zł
Planszomania: 98 zł
Milan Spiele: EUR 23,10
Thought Hammer: $23.97

Ogólna ocena:

Złożoność gry:

Oprawa wizualna:

About raj

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger