Home | Die 3 gebote

Die 3 gebote

Na Pionku udało mi się zagrać w opisywaną niedawno przez Draco grę Die 3 gebote. Siadałem do stołu całkiem ciekaw tego tytułu, z tego co wiedziałem wcześniej, miał on pod pewnymi względami przypominać Zendo, grę która mnie fascynuje, grę jedyną w swoim rodzaju. 

Po dość chaotycznym tłumaczeniu zasad udało nam się wreszcie załapać na czym polega rozgrywka i zaczęliśmy. W grze mamy planszę podzieloną na pola o różnym kształcie – zewnętrzny okrąg, centralne kółko, heksy i trójkąty. Na tej planszy rozkładamy pionki w trzech kolorach – białe, czarne i brązowe. Obok układamy dwie talie kart – zieloną i czerwoną. Wyznaczamy gracza rozpoczynającego i on właśnie zostaje jako pierwszy kapłanem pewnego tajemniczego kultu. Dobiera z obu talii po dwie karty i spośród nich wybiera trzy, które opisują obrzędy tego kultu – będą to tytułowe trzy przykazania. Według własnego widzimisię wyznacza, które z tych kart opisują rzeczy zabronione, a które opisują nakazy i ujawnia ten podział pozostałym graczom (jednak nie ujawnia samych obrzędów). Teraz musi jeszcze tylko wybrać początkowe rozstawienie pionów na planszy – robi to w dowolny sposób, bez żadnych ograniczeń.

Następnie rozpoczyna się rozgrywka. Pozostali gracze po kolei przestawiają jeden wybrany pionek na planszy. Kapłan obserwuje ich uważnie, a gdy skończą oznajmia ile otrzymali punktów. Dodatkowo wskazuje, za które z obrzędów otrzymali te punkty (choć nadal nie ujawnia treści przykazań). Jednak jeżeli w trakcie wykonywania ruchu nie został wypełniony żaden obrzęd, kapłan otrzymuje ostrzeżenie. Jeśli kapłan uzbiera cztery takie ostrzeżenia nim się skończy przestawianie pionów przez wszystkich graczy (czasem więcej niż raz, zależnie od liczby graczy), to wylatuje z posady z hukiem i dostaje surową karę punktową. Gdy wszyscy już spróbują odegrać swój rytuał, kapłan dostaje tyle samo puntków co najlepszy z graczy w danej rundzie i przekazuje swój stołek następcy po swej lewej stronie.

Rozstawienie pionków

Tak, to co powyżej napisałem opisuje niemal całą mechanikę. Założę się jednak, że nic nie rozumiecie. Otóż cała tajemnica w tych kartach. W czerwonej talii znajdziemy opisy tego co robią gracze podczas przestawiania pionków. Na przykład mogą tam być punkty za wzięcie piona z pola w kształcie trójkąta, za dostawienie go na pole z parzystą liczbą pionów, za ilość białych pionów na centralnym polu po zakończeniu ruchu itp. Z kolei w zielonej talii są karty opisujące to jak gracze wykonują swój ruch. Na przykład – mogą tam być punkty za dotknięcie innych pionków podczas przestawiania, za użycie obu rąk, za użycie nosa (sic!), za obrażenie kapłana lub innego gracza, za mówienie czegokolwiek, za zakreślenie ręką okręgu, za wstanie od stołu, za tańczenie, za rozmowę z osobą spoza gry itp.

Do czego to wszystko prowadzi? No cóż, nie sprawdza się specjalnie dobrze. Kapłan wybiera jakieś karty, pierwszy gracz wykonuje pierwszy ruch i następuje punktacja. Gracze uważnie obserwują czy zostały zdobyte jakieś punkty i za co. Jeśli tak – to czy za kartę czerwoną, czy zieloną. Jeśli czerwoną – trzeba się domyślić co spowodowało przyznanie tych punktów. Jeśli to były punkty ujemne (za zakazany rytuał) – trzeba tego uniknąć w swoim ruchu. Jeśli dodatnie – trzeba to powtórzyć. OK, to jest jakieś tam logiczne wnioskowanie, dające się ogranąć umysłem. Jednak jeśli punkty przyznano za za zieloną kartę, to trzeba sobie przypomnieć jak gracz wykonywał swój ruch. I próbować zrobić to samo (albo tego uniknąć). Uniknięcie jest łatwe – zwykle wystarczy jedną ręką przestawić pionek z pola na pole niczego nie dotykając – za taki ruch raczej nie może być żadnej kary ani nagrody z zielonej karty. Trudniej powtórzyć takie osiągnięcie. Na przykład zdarzyła się nam karta dająca punkty każdemu kto zaskoczy w swoim ruchu kapłana.

W efekcie każdy gracz bierze jakiś tam pionek, rzuca kilka bluzgów w kierunku kapłana i kolegów, przekłada pionek z ręki do ręki, wstaje od stołu, czasem coś zatańczy, wywija kółka oboma rękami i pionkiem, dotyka wszystkiego czego się da na planszy i odkłada pionek na nowe pole czekając na werdykt. To może się podobać za pierwszym czy drugim razem. Potem jest już tylko nudne. Generalnie domyślenie się za co przyznano punkty jest nieomal niewykonalne. Możemy jedynie przypadkowo trafić w daną rzecz, możemy też przypadkowo zdobyć punkty za zupełnie coś innego niż mieliśmy nadzieję. Die 3 Gebote to oczywiście gra imprezowa, jednak nawet w tym gatunku generalnie ceni się gdy gracze mają jakąkolwiek, choćby minimalną, kontrolę nad zdobywanymi punktami. Minimum decyzyjności obejmuje chociażby wymaganie, żebym mógł z całą pewnością być w grze ostatni jeśli bardzo tego pragnę (przy założeniu że inni gracze starają się wygrać). Die 3 Gebote nie daje mi takiej pewności. Być ostatnim jest w tej grze niemal tak samo trudno jak być pierwszym. Mój werdykt – nie kupować.

Pancho jako kapłan

Pancho jako kapłan

About Maro86_BG

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger