Ten rozdział dedykuję szczególnie sobie, mam spore problemy z robieniem dokumentacji, ale po kolei.
Rozdział 7
Zapiski znalezione w wannie czyli po co komu dokumentacja?
Czytelnicy Świata Gier Planszowych mogli zapoznać się z wywiadem jaki udało mi się przeprowadzić w ubiegłym roku z Wolfgangiem Kramerem. Właśnie u tego genialnego autora mogłem zapoznać się z profesjonalnie prowadzoną dokumentacją. Każda testowa rozgrywka miała swój opis, czasami na kilka stron. Wszystkie one wydrukowane i zapakowane do skoroszytu, a tych jak można się domyśleć nie było mało. Można zadać sobie pytanie, po co on to robi? Odpowiedź jest prosta.
Wyobraźmy sobie pracę nad jedną grą, powstaje prototyp, zaczęliśmy pierwsze rozgrywki, pierwsze testy. Okazuje się że gra zaczyna działać, ale ma pewne problemy, niedociągnięcia które trzeba naprawić. Z testów wynika że rozwiązaniem może być zmiana zasobów, albo liczby pól na planszy, albo licytacji. Wiemy (prawdopodobnie) jaki jest problem, zaczynamy naprawę. Pierwsza, druga rozgrywka, wydaje się że problem jest gdzieś pośrodku. Prowadzimy kolejne partie, kolejne zmiany, w pewnym momencie wydaje nam się że lepiej było powrócić do jednej z wcześniejszych wersji. Jedna gra, to nie problem, w końcu jeszcze nie atakuje nas ten Niemiec… jak mu było… Alzheimer?
A co gdy gier przez nas projektowanych jest więcej i przy każdej coś zmieniamy? U mnie to normalna sytuacja, nie lubię pracować nad jednym tytułem, obecnie mam 3 na wysokim poziomie pracy i kilka lekko traktowanych. Muszę pamiętać co gdzie zmienić, jakie w danym tytule pojawiają się problemy. Z tymi nad którymi pracuję częściej nie mam jeszcze problemów, ale z odkładanymi… jest nie najlepiej. Niestety ciężko mi robić dokumentację do prototypów, brakuje mi czasu i chęci. To źle, wiem o tym bo często pojawia mi się jakiś pomysł na rozwiązanie problemu, nie mam czasu go sprawdzić, potem zapominam i pozostaje tylko irytacja. W pewnym momencie zacząłem prowadzić zapiski, ale z czasem…
W bieżącym roku rozegrałem przeszło 90 partii w gry niepublikowane. Z tego kilka nie było moich. To sporo, nie prowadzę ich dokładnej dokumentacji, ale mam pewne zapiski… pytanie czego pełne powinny dotyczyć…
Jest kilka informacji które pomogą nam w dobrym przetestowaniu gry, poniżej ich krótki opis:
Numer testu – informacja istotna dla nas, czasami dobrze wiedzieć że 10 rozgrywka doprowadziła do pozbycia się wszystkich problemów… a czasami można się zirytować że po 30 partiach problem jest dalej ten sam.
Data i miejsce – dane mało istotne, miejsce czasami może dać nam informację, że gra rozegrana np. na Pionku musi być liczona bardziej ulgowo, bo była zbyt zabawna atmosfera itp.
Uczestnicy – kto brał udział w testach jest bardzo istotne. To informacja o grupie docelowej, o tym kto jak się bawi.
Cel gry – wydawało by się że takie pole jest bez sensu, a jednak. Cel może się zmienić, czasami jest to związane ze zmianą w grze, a czasami ze znalezieniem rozwiązania problemu.
Uwagi i problemy – najlepiej uwagi swoje i innych graczy. Oni mają często bardziej świeży wgląd na daną sprawę.
Proponowane rozwiązanie problemu – to zapiski, przemyślenia, czasami nie istotne, a czasami to perełki które kiedyś w przyszłości mogą się przydać. Czasami wpadnie nam coś do głowy, a po jakimś czasie wyleci… warto to zapisać.
Kto wygrał i jak – bardzo ważna informacja. Raz – informuje czy dany gracz, znający lepiej grę ma przewagę, dwa – o ile wygrał gracz, jaką ilością punktów. Te statystyki mogą zmienić warunki punktacji, zmienić cel gry…
Czas gry – gra nie powinna być za długa ani za krótka… oczywiście dla grupy docelowej 🙂
Tyle pokrótce o prowadzeniu dokumentacji. To lekcja którą ciągle przerabiam, zadanie które jest przede mną, jeśli chcę projektować gry profesjonalnie.
Prowadzenie dokumentacji jest nudne, ale warto traktować je poważnie – przydaje się bardzo.