Od czasu do czasu na forum gry-planszowe pojawia się informacja, że jakaś gra ma popsute przepisy. Po czym okazuje się, że przepisy są dobre, tylko ktoś źle przeczytał instrukcję. Oczywiście najczęściej dotyczy to gier o dość skomplikowanej instrukcji, napisanej w jakimś zagranicznym języku. Okazuje się jednak, że niektórzy mają problemy ze zrozumieniem prostego tekstu, napisanego po polsku.
Przypadkowo znalazłem na stronie sklepu Rebel.pl recenzję jednej z moich gier. Recenzję napisaną zresztą niedawno (23.03.09), choć gra już od kilku lat nie jest produkowana. Oto, co napisał klient o nicku Cezary:
Największa porażka w ostatnim stuleciu w kategorii gry edukacyjne dla dzieci. Przykre jest to tym bardziej ,ze uraczył nas nią wydawałoby się poważny wydawca Granna. Gra zamiast przybliżyć dziecku wiek XX robi mu skutecznie wodę z mózgu. Autor gry pan Michał Stajszczak zaprezentował wyjątkowa żenadę albo może wyjątkowe poczucie humoru?! Gratuluję ,jeśli to poczucie humoru ,bo dawno się tak nie uśmiałem. Jeśli zaś jest to li tyko rzetelna wiedza autora, to współczuję. Na 80 kartek z pytaniami i odpowiedziami, przeszło 50 ma błędne odpowiedzi, np; 26.04.1986 roku w Czarnobylu miała miejsce ogromna katastrofa, według autora było to trzęsienie ziemi, następne; skrót www , to według autora oczywiście wielka wszechświatowa wspólnota, a Bill Gates jest oczywiście założycielem firmy General Motors. Takich perełek jest w całej grze ponad setka.
Oceniam ten produkt na: 1 – nie spełnia moich oczekiwań 🙁
Rozumiem, że klient nie zna autora gry i nie musi mieć zaufania do jego kompetencji. Ale skoro uważa Grannę za poważnego wydawcę, to chyba powinien oczekiwać, że gra przeszła jakąś merytoryczną korektę. Gdyby jeszcze błąd wystąpił w jednym czy kilku pytaniach, to można by podejrzewać przeoczenie. Ale skoro błędów jest ponoć ponad 50 (albo ponad setka), to powinno to wzbudzić jego podejrzenia. A przyczyna całej afery jest bardzo prosta. Klient nie przeczytał lub nie zrozumiał instrukcji gry.
Sprawdziłem na podanych przykładach, że klient przyjął za właściwe symbole odpowiedzi, znajdujące się na TEJ SAMEJ stronie, co pytania. Nic dziwnego, że odpowiedzi były bzdurne. Ponieważ mieliśmy obawy, że tak może być, odpowiednie zdanie w instrukcji zostało specjalnie wyróżnione. Jak się okazało i to nie pomogło.