Home | Factory Manager

Factory Manager

fm_coverW tym tygodniu odbyła się próbna matura z matematyki. Teraz matematyka na maturze będzie obowiązkowa dla wszystkich. To dobrze, bo umieć liczyć trzeba. Ta zdolność bardzo się przydaje w życiu zawodowym każdemu. Niektórym przydaje się także w chwilach relaksu. Nie ukrywajmy, w Power Grid – Factory Manager trzeba liczyć i to bardziej skomplikowane działania niż w Wysokim Napięciu. Tak na poziomie czwartej klasy szkoły podstawowej, a nie trzeciej.

Młodszy brat

Gra Menadżer Fabryki osadzona jest w tych samych realiach co Wysokie Napięcie. Tworzenie gier w istniejącym już uniwersum nie należy do nowości, zwłaszcza jeśli pierwszy twór w serii był hitem. Rzadko jednak drugie dzieło dorównuje pierwszemu. Na szczęście w tym przypadku jest inaczej. Postaram się pokrótce wyjaśnić dlaczego tak uważam.

Autorem obu tytułów jest Friedemann Friese. Jeden z moich ulubionych i jeden z najbardziej rozpoznawalnych autorów gier planszowych na świecie. Jego zielone włosy, zielony uniform, zielone buty z zielonymi sznurówkami i zielony marker, którym podpisywał gry oświetlały ostatnie targi w Essen, gdzie Factory Manager miał swoją premierę. Poza swoim niecodziennym wyglądem właściciel wydawnictwa 2F-Spiele ukończył studia matematyczne, co ułatwia mu projektowanie precyzyjnie działających gier. W Menadżerze Fabryki widać to doskonale. Wybory, przed którymi stają gracze, wymagają policzenia kosztów alternatywnych kilku dostępnych opcji, z których każda wydaje się podobnie opłacalna.

Grafikiem Factory Managera, tak jak i poprzednich gier wydawnictwa 2F-Spiele jest Lars-Arne “Maura” Kalusky. Charakterystyczna tradycyjna gruba komiksowa kreska oraz zielona kolorystyka dają się łatwo rozpoznać spośród tłumu innych gier i przyciągają wielu graczy, w tym mnie. Styl rysunków pozwala na wykonanie w tym stylu prawie wszystkiego – zwierząt (Filou), duchów (Fearsome Floors), miniatur miast (Wysokie Napięcie), hamburgerów (Frishe Fluppen Frikadellen), robotów (Factory Manager). Wielu graczy od Wysokiego Napięcia odstrasza brzydka plansza. W Menadżerze Fabryki tego kłopotu nie ma.  Na środku stołu kładziemy rynek surowców, który wydaje sie szary, gdy jest pusty, ale po zapełnieniu ta szarość okazuje się zaletą. Poza tym każdy ma swoją fabrykę zbudowaną z czerwonej cegły, która nie jest ani piękna ani brzydka. Plansze graczy spełniają zadanie funkcjonalności, ale łamią reguły rysunku perspektywicznego, co oznacza, że architektom będzie grać ciężko. Za to żetony wyposażenia fabryk to prawdziwe małe arcydzieła. Maszyny, które sprawiają wrażenie prawdziwych, roboty z komicznie wygiętymi ramionami a nawet palety doskonale oddają industrialny klimat. Pieniądze używane w grze są takie same, jak w Wysokim Napięciu – papierowe Elektro. Jednym takie rozwiązanie przypada do gustu, innym nie. Wielu graczy zwraca uwagę na nienajlepiej napisaną instrukcję, ale osobiście problemów z jej zrozumieniem nie miałem.

Jak zarządzać fabryką?

Czas opisać reguły gry. Factory Manager przeznaczony jest dla 2-5 graczy, przy czym najlepiej gra się w 3 lub 4 osoby. Jedna rozgrywka trwa 15 minut na gracza, choć na pudełku umieszczono informację około 60 minut. Nie polecam gry dla dzieci młodszych niż 10 lat (z wyjątkiem tych, które dobrze rachują), ponieważ w Menadżerze Fabryki trzeba nie tylko dodawać, ale też odejmować i mnożyć, zaś wyniki działań czasami przekraczają 300.

fm_game

Cała gra trwa 5 rund. Można powiedzieć tylko 5 rund, ale przy dużej dawce liczenia czas gry okazuje się dobrze dobrany. Każda runda składa się z pięciu faz. Na początek gracze licytują się o kolejność wykonywania akcji w rundzie. Do licytacji gracze używają swoich pionków – miniaturowe ludziki, oznaczające robotników naszej fabryki. Jeśli chcemy być pierwsi, to zazwyczaj wszystkie urządzenia fabryczne będziemy kupować bez zniżek. Ostatnim graczom zaś przypadną żetony ze zniżkami. Powoduje to, że pozornie różnice w kolejności będą miały niewielkie znaczenie i niedoświadczonym graczom wydaje się, że bycie ostatnim może być opłacalne ze względu na niższe koszty. Nie widziałem jeszcze, aby którykolwiek z graczy postawił w licytacji więcej niż 2 swoje pionki, stąd ten mechanizm jest interesującym, ale też najsłabszym elementem gry.

Po licytacji gracze tworzą rynek dostępnych do kupienia maszyn. W kolejności każdy gracz zdejmuje z planszy tyle urządzeń, ilu ma wolnych ludzi. Wolno udostępnić tylko te elementy wyposażenia, które są najtańsze z danego działu. Pomysł działa doskonale i skłania graczy do kombinowania jak zrobić najlepiej dla siebie i najgorzej dla przeciwników. Ponieważ rynek zależy od decyzji graczy, a każdy ma swój pomysł, to każda rozgrywka jest inna i inne urządzenia będą dostępne do kupienia. Po stworzeniu rynku gracze kupują nowe maszyny. Mogą też wyrzucać stare i niepotrzebne oraz rozbudowywać swoją fabrykę i zatrudniać pracowników najemnych. Możliwych wyborów jest dużo, wiele o podobnej opłacalności, stąd gracze często liczą koszty alternatywne kilku rozwiązań. Powoduje to przestoje, ale jeśli gracze mają pomysł na rozwój fabryki już w czasie tworzenia rynku, to nie są one długie. Cała mechanika rynku działa doskonale i stanowi silny plus dla całej gry i jej autora.

Gdy rozbudujemy już swoją fabrykę, to pozostaje graczom wykonanie kilku prostych czynności. Najpierw przesuwamy 4 wskaźniki “mocy” naszej fabryki – wielkość produkcji, możliwość składu, zużycie energii i zatrudnienie przy produkcji. Ich wartość wynika z oznaczeń znajdujących się żetonach urządzeń, więc nikomu nie sprawia problemów prawidłowe ich ustawienie. Wskaźnikami możemy manipulować podczas kupowania maszyn przez innych gracze, co nie pozwala nam się wtedy nudzić. Gdy już znamy moc naszej fabryki, to sprawdzamy, czy i o ile wzrasta cena prądu, po czym gracze otrzymują wypłaty. Dla tych, którzy lubią wzory podaję wzór na zysk: mniejsza z wartości wielkość produkcja lub wielkość składu razy 10 minus zużycie prądu razy jego cena. Prawda, że prosty? 🙂 W ostatniej rundzie zysk liczymy podwójnie i kto ma najwięcej pieniędzy na koniec, ten wygrywa. Jeśli gracze idą bardzo równo przez całą grę, to o zwycięstwie potrafi zadecydować wzrost ceny energii w ostatniej rundzie, co bywa irytujące, ale zachęca też do rewanżu.

Czy warto?

Dla wszystkich, którzy lubią gry ekonomiczne lub nie boją się matematyki Factory Manager jest pozycją obowiązkową w kolekcji. Pierwsza bardzo dobrze działająca gra inwestycyjna, którą można skończyć w niecałą godzinę i dobrze działa już od 2 graczy. Pozostałym osobom polecam przynajmniej zagrać u kolegi, bo po prostu warto. Gra nie najlepiej działa na 5 osób, ze względu na przestoje i na tą liczbę graczy wolałbym grać w Wysokie Napięcie. W 4 osoby zastanawiałbym się, którą grę z serii wybrać, odpowiedź zależałaby pewnie od ilości dostępnego czasu. Na 2 lub 3 osoby zdecydowanie wolę zagrać w Factory Manager niż w Wysokie Napięcie.

Swoją najnowszą grą Friedemann Friese udowodnił, że nadal liczy się jako autor pierwszorzędnych planszówek i liczę, że jego kolejne dzieła będą przynajmniej podobnie udane.

Filippos (4-/5) – grę oceniam po zaledwie jednej partii więc nie jest to jakiś ostateczny werdykt. Factory Manager zrobił na mnie niezłe wrażenie, grało się przyjemnie ale na kolana nie rzucił. Na pewną sporą zaletą jest czas rozgrywki, świetne jest też wykonanie. Jeśli chodzi o przebieg gry to dobrze że nie ma większych przestojów. Czegoś mi jednak w grze brakuje – nie porywa klimatem, mechanika działa sprawnie ale nie buduje jakiegoś specjalnego napięcia czy emocji. W naszej partii licytacje były dość niemrawe, a o zwycięstwie zdecydowała losowa cena prądu w ostatniej turze – za to zdecydowany minus przy czwórce;). Chętnie jeszcze zagram, bo podejrzewam że gra może zyskiwać w kolejnych partiach. Na pewno warto zagrac u kolegi.

Ja_n (4/5) – grałem dopiero raz, ale dla mnie to bardzo mocny tytuł. Bardzo fajna mechanika, sporo planowania, ważna i ciekawa licytacja, aspekt zarządzania zasobami (ludzikami, miejscem, pieniędzmi), spore pole do nieoczywistych acz korzystnych posunięć. Zapewne kupię.

Don Simon (3/5)  – po pierwszej rozgrywce raczej rozczarowanie. Długi setup, oprawa graficzna mocno średnia i bura, do tego momentami myląca (zwłaszcza kafelki z narysowanymi skrzynkami, które oznaczają palety). Licytacja (tak ciekawy i kluczowy element Wysokiego Napięcia) niemrawa, występujący efekt śnieżnej kuli (nie ma żadnego elementu, który by hamował lidera). Do tego w naszej rozgrywce zwycięstwo zależało od losu. Chętnie zagram jeszcze raz by zweryfikować odczucia i sprawdzić, czy gra jest wystarczająco regrywalna. Zagrać u kolegi tylko jeśli jest się fanem tego autora.

About

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger