Home | Pastiche – czyli obcując ze sztuką

Pastiche – czyli obcując ze sztuką

Długi czas zastanawiałem się, jak zacząć recenzję. Czy rozpocząć od niesamowitego wydania, czy od dość prostej, ale ciekawej mechaniki, a może od przedstawienia autora? Zrezygnowałem z tego wszystkiego na rzecz… edukacji.

Zrobienie dobrej gry jest trudnym zadaniem. Zrobienie dobrej gry, która w nienachalny sposób czegoś uczy, jest jeszcze trudniejsze. Miłośnik gier powie – każda gra uczy – i zgodzę się z nim, aczkolwiek chodzi mi o aspekt edukacyjny, który można wykorzystać np. w szkole. Przykładem gry która coś takiego prezentuje, może być świetna Fauna. Pozwala ona poznać świat zwierząt tak mimochodem, poprzez zabawę. Gra, którą dzisiaj chcę przedstawić edukuje według mnie równie dobrze, a tematem nauczania jest… plastyka.

Plastyka, muzyka, to przedmioty przez wielu uważane za niepotrzebne. W dzisiejszym świecie wydawałoby się, że najistotniejsze są przedmioty ścisłe. To one rozwijają ludzkość, to one odkrywają świat. Ja, mimo wykształcenia ścisłego uważam przeciwnie. Właśnie w tym stechnicyzowanym świecie potrzebujemy spojrzeć na niego z perspektywy filozoficznej, czy też artystycznej.

Przykładowe obrazy

W grze Pastiche, uczestnicy starają się odtworzyć obrazy namalowane przez wybitnych autorów. W pancerny pudełku – to najgrubsze tekturowe pudło do gry z jakim miałem do czynienia – znajdujemy: planszę (zdecydowanie za dużą) przedstawiającą paletę malarską, karty farb… 132 karty farb w 17 kolorach, żetony gry (w kształcie hexów), dzięki którym zdobywamy wspomniane karty farb i najważniejsze, 34 płytki obrazów. Napisałem płytki, bo trudno nazwać kartami coś tak pancernego, grubszego niż np. żetony z Carcassonne. Obrazy to to, o co będziemy walczyć, dzięki czemu zdobędziemy punkty zwycięstwa. Całość jak już wspomniałem jest wydana bardzo dobrze, gra dzięki pancernemu wydaniu powinna służyć nam przez lata… Najważniejsze jednak jest to, że gra jest prześliczna. Oczywiście to zasługa malarzy, których dzieła w niej użyto, ale z doświadczenia wiem, że wszystko można zepsuć 😉

W pudełku

Jak wygląda mechanika? Prosto. Gracze mają do dyspozycji płytki hexów, na każdej z płytek znajduje się 7 plamek farb (po jednym na rogach i jedna większa w środku) w trzech kolorach podstawowych: żółtym, niebieskim i czerwonym. Na początku na stole leży jedna płytka startowa, specjalna, utworzona z trzech hexów, do której gracze dokładają swoje. Poprzez dołożenie tworzone są zestawy barw, dwóch lub trzech, dzięki którym gracze dostają karty z farbami. Przykładowo, połączenie żółtego i niebieskiego daje zielony, żółtego, niebieskiego i czerwonego daje brązowy, żółty+żółty+niebieskie daje kolor oliwkowy itp.

Przykładowo dołożeny hex (z prawej) pozwala nam wziąć 3 karty farb: fioletową (niebieski+czerwony), oliwkową (żółty+żółty+niebieski) i pomarańczową (żółty+czerwony)

Każdy z graczy ma do dyspozycji kartę pomocy, która pokazuje jaką farbę jak można uzyskać. W grze jest kilka dodatkowych opcji pozyskiwania kart farb, ale nie istotne w tym momencie. Wspomnę tylko o tym, że karty farb można na różne sposoby wymieniać z bankiem, oraz ze współgraczami.

Dwustronna karta pomocy

Gdy mamy już odpowiednie karty na ręce, możemy oddać je do banku i pozyskać jeden z obrazów. Dokładnie jeden z 4 obrazów widocznych dla wszystkich graczy lub jeden z dwu jakie mamy na ręce. Możemy też swoje obrazy wymienić z tymi dostępnymi dla wszystkich… w ten sposób zarezerwować je dla siebie, co jest istotne, bo jeśli uda nam się odtworzyć dwa obrazy tego samego autora, to na koniec mamy za to punkty bonusowe. Na każdej płytce obrazu znajdują się informacje: kto namalował obraz, jaką obraz nosi nazwę, jakie karty farb potrzebujemy żeby go namalować i ile na koniec punktów zwycięstwa obraz jest wart.

Wieczerza w Emaus, jeden z moich ulubionych obrazów

Gdy obraz namalujemy, wykładamy go odkryty przed sobą i dobieramy/dokładamy nowy. Gdy któryś z graczy zdobędzie w sumie wymaganą liczbę punktów z obrazów (zależną od liczby graczy), kolejka dobiega końca i gra się kończy. To nie znaczy że ten gracz będzie zwycięzcą, można zyskać dodatkowe punkty premii za wspomniane obrazy tego samego malarza i za karty farb które nam zostały, a które pasują do namalowania obrazów jakie zostały nam na ręce.

Niebieski konik - najcenniejszy (w grze) obraz, wart 16 punktów zwycięstwa

W grze jest jeszcze jeden mały niuans, bardzo istotny. Na koniec swojej tury gracz nie może mieć więcej niż 8 kart farb na ręce. W związku z tym wcześniej musi je odpowiednio powymieniać z przeciwnikami lub bankiem, lub nadmiarowe po prostu odrzucić.

Karty farb

Tak wygląda mechanika gry, jak widać jest dość prosta i wydawałoby się abstrakcyjna. Z jednej strony to prawda, z drugiej mieszanie kolorów, pozyskiwanie nowych barw jest tak świetnie skonstruowane, że tej abstrakcyjności nie czujemy.

Plansza... ładna, ale za duża

Najważniejsze jest oczywiście pytanie, jak gra sprawdza się w … graniu. Według mnie bardzo dobrze. Gra to mechanicznie pewnego rodzaju gra logiczna z elementem losowym, która bardzo dobrze oddaje sposób mieszania farb, ale najważniejsze, jest bardzo grywalna. Gdy myślę o niej, cały czas przychodzi mi do głowy inna gra, którą niedawno recenzowałem, a mianowicie Qwirkle. Nie chodzi mi tu o porównanie mechaniki, tylko grupy docelowej i niedosytu jaki miałem przy laureacie SdJ 2011 roku. Pastiche to trochę trudniejsza gra, ale po jej poznaniu, po rozegraniu kilku partii nie mam tego wrażenia, że czegoś mi brakuje. W Pastiche można się bawić lekko, ot dokładać kafelki hexów, mieszając farby i licząc że coś wyjdzie, ale można też planować jak układać kafelki, na jakie obrazy się przygotować, co gdzie wymienić, jakie karty sobie zostawić. Gra dzięki temu może podobać się również bardziej zaawansowanym graczom, chociaż należy pamiętać, że to nie jest ciężki tytuł.

Zawartość

W grze nie ma dużej interakcji – wymiana z przeciwnikami słabo nam się sprawdzała. Pastiche to rodzaj większej wspólnej układanki… ale jakoś mi i moim współgraczom to nie przeszkadzało. Fakt, że ciągle widoczne są 4 obrazy jakie możemy odtworzyć, plus dwa własne, może czasami przytłaczać. Z drugiej strony, daje to wiele możliwości wykorzystania kart farb, co spodoba się bardziej zaawansowanym graczom. Początkujący mogą mieć problem przy mieszaniu kolorów, dość szybko się jednak wyrabiają i „widzą” co powstaje z połączenia danych farb. Gra dość dobrze się skaluje, ja osobiście najbardziej lubię wariant trzy osobowy. W dwie osoby wolę inne tytuły, a przy czterech można czasami zbyt długo czekać na swój ruch. Co ciekawe, miałem raz potrzebę zagrania w coś w pięć osób… niestety nie miałem przy sobie żadnej takiej gry, miałem za to Pastiche. Spróbowaliśmy (lekko zmodyfikowałem ilość punktów potrzebnych do zakończenia gry) i dała radę. Problemem był tylko czas oczekiwania na kolejkę, ale nie było tak źle.

W trakcie gry, jak widać większy stół jest mile widziany

Czy polecam ten tytuł? Tak, ja bardzo. Według mnie autor:  Sean D. MacDonald wykonał kawał dobrej roboty. Polecam Pastiche każdemu miłośnikowi malarstwa (w moim przypadku to od razu było +1 do oceny końcowej), polecam miłośnikom prostych, eleganckich zasad. Polecam również nauczycielom plastyki, którzy chcieliby pokazać dzieciom na prostym przykładzie na czym polega mieszanie kolorów, oraz przedstawić kilkadziesiąt świetnych obrazów za jednym razem. Gra powinna sprawdzić się w rodzinnych rozgrywkach, może być też świetnym, dłuższym przerywnikiem (partia trwa około 1h) między cięższymi tytułami. Ja daję grze maksymalną liczbę punktów, to moja subiektywna ocena, gdybym starał się o większy obiektywizm to może odjąłbym 0.5 punktu za minimalne niedociągnięcia: czekanie na ruch przy 4 graczach, trochę według mnie nie zbalansowane premie za obrazy tych samych malarzy, czy za niewielką interakcję… ale to szczegóły 😉

A może tak dodatek z obrazami Polskich malarzy?

A na koniec definicja tytułu za wikipedią dla młodszych czytelników: Pastisz – odmiana stylizacji, utwór naśladujący istotne cechy jakiegoś dzieła lub stylu, zagęszczający je i uwydatniający. W przeciwieństwie do satyry uprawiany bywa w celu pochwały stylu, maniery danego pisarza, nie w celu jego krytyki […] – zauważcie jak to wszystko świetnie pasuje 🙂

About Pancho

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger