Większość z nas kojarzy forum powiązane z serwisem GamesFanatic. Co gorsza, większość z nas się na nim udziela! Składa się ono z wielu interesujących działów (lokowanie produktu…), wśród których najbardziej – moim zdaniem – kreatywym, jest ten poświęcony radom i podpowiedziom, co kupić i co warto mieć.
Biedne zagubione dusze opisują w nim swoje dylematy, niedające się zazwyczaj rozwiązać zwyczajnym przejrzeniem internetowych półek sklepowych. Czasem posty ograniczają się do stwierdzenia „Chciałbym nową fajną grę planszową lub karcianą. Co polecicie?”, które to zapytania najczęściej są olewane jako nielimitujące oceanu gier, jakie znamy i w rezultacie możnaby wypisać milion tytułów w niczym pytającemu nie pomagając.
Paradoksalnie jednak, posty o niebo lepsze – to znaczy, takie, które dokładnie wymieniają kryteria, jakie nowa planszówka ma spełniać, idą dokładnie w przeciwnym kierunku. Tam krasomóstwo kwitnie, a ocean puchnie w oczach. Gracze uruchamiają pokłady wiedzy i współczucia, by doradzić innym w dobrym wyborze. Ba, najlepszym! Dzięki sympatii użytkowników, każdy kto miał małą rozterkę „co kupić” ma teraz rozterkę 3x większą. Otrzymuje bowiem kilka stron samych najlepszych wyborów. To tam skryła się tendencja proponowania w odpowiedzi miliona tytułów, przy okazji odstawiając na bok podane z mozołem kryteria. Jak to określił Jax: „Takie wątki przekształcają się w wątki typu „moja ulubiona gra mająca jakiekolwiek pozory związku z wymaganiami pytającego”.
Kiedyś byłam początkującym użytkownikiem forum (pamiętasz wnusiu?)… I też miałam dylemat. Natury ekonomicznej. Znaczy, szukałam gry ekonomicznej dla mojego marudnego i bezczelnie wybrednego ówczesnego towarzystwa. Grono forumowiczów chętnie włączyło się w proces szukania i … proponowało różniste gry, w tym diametralnie różne od podanych wytycznych.
Co kilka postów musiałam więc przywoływać swój post numer jeden, a także towarzystwo do porządku. I co prawda, z biegiem czasu i jako zapaleńcy, posiadamy coraz więcej „ulubionych” gier w kolekcji i już nie próbujemy na siłę opychać każdemu szukającemu tej jednej jedynej, wychuchanej, najukochańszej planszóweczki, ale wspomnień czar pozostał, a wraz z nim pozostał w archiwum mój ULUBIONY post EVER, podsumowujący niezwykle celnie owo kreatywne zjawisko społeczne. Autorem posta był Odi, który ustosunkował się w ten sposób do mojej uwagi, która brzmiała: „Strasznie Wam dziekuję, że mi tak podpowiadacie (i próbujecie opchnąć swoje ulubione gry pomimo wyraźnych kryteriów)”.
Odi napisał:
„To akurat standard na tym forum. Podajesz kryteria, chcesz czegos dopasowanego na miare, a tu wszyscy radzą:
– gra X jest super – co prawda jest 100 zł droższa niż planowałaś ale WARTOOOO!!!! Sprzedaj złoty łancuszek od Chrzestnej i kup grę X!
– gra Y jest super – co prawda nie działa w 5 osób, tak jak chciałaś, tylko w 2, ale WARTOOO!!! Ogranicz liczbę zapraszanych znajomych (albo grajcie na zmianę) i kup grę Y!
– gra Z jest wybitnie super – co prawda chciałaś coś w wersji PL, a Z jest tylko w wersji francuskiej z niemieckim tłumaczeniem ale WARTOOOOO!!! Najwyżej się nauczysz nowego języka
– gra W jest super mega hiper super – co prawda chcieliście coś o zwierzętach, a W jest o kosmosie, ale WARTOOOO!!! Najwyżej zrobicie re-theming na zwierzaczki
– gra Q jest super wypas – co prawda chcieliście coś dla dzieci ok 6 roku życia, a przy Q najlepiej bawią się 28letni fani Monthy-Pytona ale WARTOOOO!!! Najwyżej z dziećmi zagracie w coś innego – kupcie Q!”
Oby ta tendencja, jakkolwiek urokliwa, ale z archwum nam już nie wylazła. Pisałam Ja, z przymrużeniem oka i lekką przesadą – fanka forum oraz rad wszelakich 🙂