Home | Can’t Stop – Ze starej półki cz.22

Can’t Stop – Ze starej półki cz.22

Chciałabym dziś rozpocząć prezentację pomniejszych gier, które z powodzeniem zajmują mi wolny czas, gdy dostawca interenetowy akurat szczęśliwie nie wyłącza dostępu do sieci. Owe tytuły są wyjątkowo podatne na syndrom „w realnym życiu nie zawracałabym sobie nimi głowy”, a to ze względu na ich małą dostępność i/lub uciążliwą otoczkę manualną i/lub po prostu głupawą mechanikę.

 

Can’t Stop jako remedium na postęp cywilizacyjny

Wesoła  i do bólu losowa zabawa kostkami. Oto, co przedstawia sobą nieco już wiekowa gra Can’t Stop. Bierzemy cztery najzwyklejsze kostki sześciościenne, rysujemy na kartce bądź materiale, ewentualnie drewnie 11 równoległych torów ponumerowanych od 2 do 12 i każdemu z 2 – 4 graczy przydzielamy garść kolorowych znaczników. Tory dzielimy na kolejne pola do pokonania, przy czym im bliżej środkowych numerów tym tory są dłuższe (najdłuższa 7ka). Na koniec potrzebujemy jeszcze 3 znaczników neutralnych i możemy zaczynać turlankę nie wymagającą żadnej, ale to żadnej taktyki, umiejętności, pomyślunku, ni żadnej innej cechy, w którą ewolucja miłościwie wyposażyła nasz gatunek. Może za wyjątkiem wielce pożądanej samokontroli i wiedzy, kiedy powiedzieć sobie STOP.

Chyba najpowszechniejsza wersja gry

Jak jednak tytuł sugeruje, powiedzieć sobie to jedno uniwersalne w wielu językach słowo będzie niezwykle trudno. Can’t stop to namiastka hazardu. Liczymy na łut szczęścia, sprzyjające rzuty kośćmi i jedyne czego tu brak to zielonej tkaniny, po której będziem turlać oraz wianuszka gapiów popijających drinki i liczących na nasze potknięcie.

Gracz rzuca kostkami i decyduje, na jakie dwie pary chce je podzielić. Suma oczek w każdej parze wskazuje tory, na których gracz umieszcza neutralne znaczniki. Kolejny rzut, kolejny podział i ruch do przodu na wskazanych torach. Problem polega na tym, że w aktualnej turze możemy  na planszy umieścić tylko 3 neutralne znaczniki. Za każdym razem, gdy suma oczek wskazuje tor, na którym taki znacznik już jest, wędruje on po prostu o jedno pole do góry i jest to wielce pożądana sytuacja. Gdy wskazuje tor, na którym znacznika nie ma – ignoruje się ją.

Wersja drogowa i wersja nieklimatyczna. (A we wstępie – wersja wysokogórska)

Gracz może rzucać kostkami do momentu, aż wyrzuci taką kombinacji kości, która jakkolwiek podzielona nie pozwoli mu na ruch na jednym z trzech oznaczonych torów. Tylko, że wtedy już jest za późno i cała tura idzie na marne. Nieśmiertelne zasady hazardu nakazują przerwać rzucanie zanim to nastąpi. Niestety, natura ludzka nie zna umiaru i ciągle nam sie wydaje, że „jeszcze tylko raz” posunie nas wyżej na jednym lub nawet dwóch torach. Jeśli gracz potrafi zastopować zanim zrobią to za niego niecne kości – podmienia neutralne na znaczniki swojego koloru i w kolejnej rundzie, jeśli zdecyduje się (a kości pozwolą) poruszać po tych właśnie torach, to rusza już z wyższej pozycji wyjściowej.

Po zawędrowaniu na szczyt kolumny gracz zajmuje tę kolumnę, która już do końca gry jest niedostępna dla żadnego z graczy i także pary kostek wskazujące jej numer są ignorowane. Z tego wniosek, że im więcej kolumn jest zajętych, coraz trudniej o dobre rzuty i STOP staje się coraz bardziej gardłowe.

Ta gra przechodziła już wiele liftingów i większych lub mniejszych operacji plastycznych

Can’t stop gwarantuje emocje typowe dla kasyna, w którym inwestujemy jednak tylko czas. Ma to swój urok, szczególnie, że wersja online pozbawiona jest mozolnego dzielenia 4 kości na optymalne pary. Program sam podpowiada numery wylosowanych torów. Decyzje gracza, oprócz kluczowej – kiedy powiedzieć „basta!” – zostały ograniczone do wyboru torów na daną turę. Czy inwestować w niskie numery, gdzie pól do szczytu jest mniej, czy może w bardziej chodliwe, ale o zdecydowanie dłuższej wspinaczce? Czy iść małymi kroczkami, w miarę bezpiecznie, czy wychodzić szczęściu naprzeciw i kulać kulać kulać?

Online na BoardGameArena

Odmóżdżająca, przyjemna i leciutka jak piórko gra premiuje jednak pierwszego gracza, a ostatniego mocno krzywdzi. Grając w 3 i 4 osoby, trzecia i czwarta musi praktycznie ryzykować, aby nadgonić uciekającą turę. Gra kończy się bowiem po zajęciu przez jednego z graczy 3 kolumn. I to kończy się jak nożem uciął, nagle i boleśnie.

Can’t Stop to głupia gra, ale fajna zabawa. Potrafi wciągnąć (a zamiast rzucać kostkami wypada też czasem obejrzeć Wiadomości!). Jak wszystko co szybkie i banalne, a wywołujące jednak odrobinę adrenalinki 🙂 A jeśli wychodzi Wam po 20 dobrych rzutów – biegnijcie czym prędzej puścić totolotka!

Gra jest podatna na wersje home-made.

Niektóre dziwne: tu na T-shircie podbitym/podszytym filcem

Niektóre pomysłowe okraszone walorem edukacyjnym

A czasem z braku laku zrobione z czego się da.

Wszystko jednak lepsze od niektórych ascetycznych edycji oficjanych… BLE!

PLUSY: szybka i nawet emocjonująca turlanka (tylko jako zabawa)

MINUSY: prosta i masakrycznie losowa turlanka (jako gra)

Can’t Stop, autor: Sid Sackson

rok wydania (pierwsza edycja): 1980 

graczy: 2-4

czas: 15-30 minut (w wersji online 10-20)

About

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger