Boost! – nowa gra imprezowa autorstwa Julien Sentis, wydana w Polsce przez Rebel. Na stronie wydawnictwa, w opisie gry możemy przeczytać, że jest ona wzorowana na takich bestsellerach jak Jungle Speed i Dobble. Cóż, wydawałoby się, że z takiego połączenia mogą wyjść tylko dwie rzeczy: albo kolejny hit, albo klapa. Jak to jest w przypadku Boost!?
Boost to gra na refleks i spostrzegawczość. W niewielkiej, metalowej puszce (choć większej niż ta znana z Dobble) znajdziemy 110 okrągłych kart: 10 kart pomocy oraz 100 kart z obrazkami. Mamy tu 10 kategorii, w każdej po 10 kart (coś dużo tych dziesiątek…), między innymi: zwierzęta, zabytki, muzyka, owoce, pojazdy, potwory, itd. W grze może wziąć udział od dwóch do ośmiu graczy, a rozgrywka trwa kilka minut. Zasady są bardzo proste, do wytłumaczenia w minutę.



Jeśli chodzi o jakość wydania i wygląd, to jest naprawdę dobrze. Solidna puszka, piękna kolorystyka, ładne grafiki w nieco bajkowym stylu, grube karty, które posłużą na wiele rozgrywek. Jedyny minus może być taki, że niektóre obrazki są bardzo mylące. Notorycznie mylą się dwie kategorie: ciasta i cukierki, często zdarzają się też pomyłki w przypadku czekoladowego misia, który jest brany za zwierzę, albo dinozaura zaliczanego do potworów (zamiast do zwierząt). Ale oczywiście ten minus można potraktować jako plus: utrudnia i urozmaica on trochę rozgrywkę.
A sama rozgrywka wygląda mniej więcej tak: rozdajemy karty pomiędzy graczy, na „trzy cztery” odsłaniamy po jednej (po dwie w przypadku rozgrywki dwuosobowej) i pierwsza osoba, która zobaczy kilka kart z tej samej kategorii, krzyczy jej nazwę. Jeśli ma rację, zabiera karty do siebie. Wygrywa osoba, która zgromadzi najwięcej kart. Poza wariantem podstawowym, możemy wybrać również jeden z trzech dodatkowych.
Moim ulubionym dodatkowym wariantem jest „Bałagan zawodowców”. Wygląda on następująco: rozkładamy wszystkie karty na stole. Na sygnał startu wszyscy gracze starają się jak najszybciej zebrać 10 kart – każda z innej kategorii. Wygrywa osoba, która zrobiła to bezbłędnie jako pierwsza. Trochę łatwiejszy jest wariant „Bałagan”, w którym na początku każdy gracz wybiera jedną kategorię, po czym musi skompletować jak najszybciej wszystkie 10 kart. Oba te warianty mają jeden zasadniczy minus – potrzebujemy do nich sporo miejsca. Konieczny jest naprawdę duży stół, a to niestety sprawia, że po te warianty będziemy sięgać rzadziej. A szkoda, bo są bardzo przyjemne. Gra imprezowa ma to do siebie, że zabieramy ją w różne miejsca i nie zawsze będziemy mieć dla niej wystarczająco dużo przestrzeni. I tu mamy przewagę Dobble – w każdy z wariantów zagramy niemal zawsze i wszędzie.
No właśnie, Dobble… Nie da się ukryć podobieństwa między Boost!, a Dooble. Oba tytuły to szalone gry imprezowe, zamknięte w metalowych puszkach, a sednem rozgrywki jest refleks i spostrzegawczość. Jednak w pojedynku Boost! vs. Dobble, moim zdaniem wygrywa ten drugi tytuł. W Dobble uwielbiam ten element oszukiwania mojego mózgu. Patrzę na dwie karty i chociaż wiem, że muszą być na nich dwa takie same obrazki, to patrzę i patrzę i za żadne skarby świata nie widzę! A nagle ktoś krzyknie , np. „Drzewo!” i wtem z otchałni/nicości/niebytu wyłaniają się jakby nigdy nic dwa piękne drzewa. A potem jęk zawodu „…ale ja przecież też to miałam”. Ten motyw jest po prostu genialny! I jak dla mnie…w Boost! brakuje tej genialności, choć to wciąż jest dobra gra. Szybka, szalona rozgrywka, pełna emocji i wybuchów śmiechu.
Z moich obserwacji wynika, że
a) Boost! jest lepsze, jeśli gramy z dziećmi. Młodsi gracze często nie radzili sobie z presją i tempem w Dooble. W Boost! idzie im znacznie lepiej.
b) Boost! podoba się bardziej tym, którzy w Dobble są raczej słabi i najczęściej przegrywają. Tutaj jakoś lepiej sobie radzą i chętniej w to grają, bo wiedzą, że nie są z góry skazani na porażkę.
A zatem Boost! to stanowczo gra warta uwagi. Polecam sprawdzić, zwłaszcza jeśli często gracie w składzie mieszanym (dorośli i dzieci). Jako gra imprezowa, to naprawdę zależy. Spotkałam się z bardzo skrajnymi opiniami – jednym nie przypadła do gustu i stanowczo dopraszali się o Dobble, innym podobała się bardzo. Ja osobiście zostanę przy Dobblach, a Boost! wyjmę tylko od czasu do czasu. A więc w mojej opinii – Boost! to nie jest żaden nowatorski, imprezowy hit, ale nie ma też totalnej klapy. Gra z pewnością znajdzie swoich zwolenników, więc jak najbardziej do sprawdzenia.