Home | Kosmopolis – abstrakcyjne miasto przyszłości

Kosmopolis – abstrakcyjne miasto przyszłości

Kosmopolis zostało po raz pierwszy wydane w 2016 roku pod nazwą Capital Lux, a w Polsce pojawiło się rok później za sprawą wydawnictwa Granna. Jest to gra karciana, w której zarządzamy kartami na ręce w taki sposób, aby uzyskać z nich jak najwięcej punktów, a jednocześnie nie przekroczyć pewnych ustalonych wartości. Pudełko obiecuje zabawę w gronie od 2 do 4 graczy powyżej 10 lat, trwającą około 20-30 minut.

Zawartość

Kosmopolis należy do serii Gra z pazurem tuż obok Sherlocka czy Skull, nic więc dziwnego, że charakteryzuje się podobnym formatem. Po otwarciu małego kwadratowego pudełeczka znajdziemy: talię kart profesji w czterech kolorach (żółty, niebieski, różowy i zielony), 4 karty stolicy, 4 karty modyfikacji, zestaw drewnianych żetonów oraz instrukcję. Tutaj pierwszy mały zgrzyt. Żetony dobieramy w trakcie gry za pomocą żółtych kart (Kupców), logiczne więc wydaje się założenie, że symbolizują pieniądze. W instrukcji i na kartach przedstawione są jako żółte, a w pudełku ile razy i pod jakim kątem by nie spojrzeć są zielone. Karty są śliskie, łatwe w tasowaniu, wyraźnie oznaczone zarówno liczbami jak i kolorami, mogłyby być jednak bardziej sztywne. Co do postaci na nich przedstawionych, zupełnie nie odpowiada mi styl graficzny, ale są to moje osobiste odczucia i podejrzewam, że będzie grono osób, którym przypadnie on do gustu. Po przeczytaniu instrukcji nie mieliśmy problemu z rozpoczęciem gry, za to w trakcie okazało się, że zabrakło nam dokładniejszego wyjaśnienia dotyczącego wartości kolumn w następnej rundzie po użyciu na nich znaczników.

Rozgrywka

Celem gry jest zebranie największej liczby punktów, które gromadzi się przez 3 rundy rozgrywki. Każda z nich składa się z 3 kolejno następujących po sobie etapów.

  1. Wybieranie kart

Każdy z graczy dostaje po 5 lub 6 kart (w zależności od liczby osób biorących udział w rozgrywce), a następnie za pomocą draftu wybiera ostatecznie karty jakie zostaną mu na ręce.

  1. Zagrywanie kart

Obszar gry dzieli się na:

Kosmopolis – środek stołu,

Miasto rodzinne – karty które każdy gracz gromadzi przed sobą.

Kosmopolis (stolica) startuje z 4 kartami symbolizującymi profesje (każda w innym kolorze). Gracze w swoich turach wykładają z ręki 1 kartę albo na Kosmopolis albo na swoje Miasto rodzinne, budując kolumny w 4 kolorach.

Każda z profesji (reprezentowana przez inny kolor) ma przypisaną umiejętność specjalną, którą należy wykonać przy dołożeniu karty do stolicy. Jeśli natomiast zdecydujemy się dołożyć kartę do swojego Miasta rodzinnego, musimy pilnować, aby suma punktacji każdej z naszych kolumn w poszczególnych kolorach, nie przekroczyła pod koniec rundy sumy punktacji w odpowiadających im kolorystycznie kolumnach w Kosmopolis.

  1. Zakończenie rundy

Na koniec każdej rundy trzeba sprawdzić czy nie została przekroczona wyżej wspomniana suma punktacji.

Jeśli tak się stało są dwa wyjścia:

– obniżenie wartość kolumny gracza za pomocą znaczników (o ile wcześniej gracz je zdobył),

– utrata wszystkich kart w danym kolorze, a co za tym idzie utrata części punktów na koniec gry.

Osoba z najbardziej zbliżoną wartością kart danego koloru do wartości kart w stolicy, zabiera kartę o najwyżej wartości z odpowiedniej kolumny w Kosmopolis i zatrzymuje ją na koniec gry jako dodatkowe punkty. Karty, które zostały na stole przechodzą do następnej rundy. Ponownie przy pomocy draftu gracze dobierają na rękę nowe karty.

Zakończenie trzeciej, ostatniej rundy różni się od pozostałych tym, że do końcowej punktacji gracza poza kartami bonusowymi wlicza się suma punktacji całego Miasta rodzinnego oraz punkty za niewykorzystane znaczniki (które pozyskuje się poprzez jedną z umiejętności specjalnych).

Ocena (mocno subiektywna)

W Kosmopolis grałam w każdym możliwym składzie. Najlepiej grało mi się w trzy osoby. Przy dwóch gra przeradza się w swoisty pojedynek, przy czterech zaś robi się lekko chaotycznie, sytuacja na stole szybciej się zmienia, łatwiej jest przegapić zagrania przeciwnika i mam wrażenie, że przy natłoku liczenia podświadomie zaczynamy wybierać jednego gracza przeciw któremu gramy. Czas określony na pudełku zbliżony jest do czasu faktycznego, ale  przy czterech osobach prawdopodobnie nieco go przekroczymy.

Przyznaję, że mam problem z oceną Kosmopolis. Z jednej strony zupełnie nie odpowiada mi szata graficzna. Niby postacie są poprawnie narysowane, ale ten styl kojarzy mi się z niedokończoną pracą lub szybkim szkicem. Poza tym, tematyka budowania prestiżu futurystycznego miasta nie znajduje się w polu moich zainteresowań. Z drugiej strony temat jest na tyle abstrakcyjny, że spokojnie mogłabym go sobie czymś zastąpić. Mechanika jest dosyć ciekawa, a umiejętności profesji różnorodne i interesujące. Oprócz prostych zagrań, jak dobranie monety, czy karty,  mamy też nieco bardziej skomplikowane, pozwalające na zmianę wartości w stolicy. Najbardziej spodobała mi się akcja z różowej karty. Pozwala ona na wyjęcie z pozostałych kolumn w stolicy,  jednej karty o najniższej wartości i dołożenie jej do swojego miasta. W ten sposób możemy napsuć krwi naszemu przeciwnikowi, ale trzeba uważać, bo to broń obosieczna. Używając tej akcji bardzo łatwo spowodować, że będziemy mieli zbyt dużą wartość kart w danym kolorze w swoim mieście.

Kombinowanie nad jak najlepszym zagraniem kart, planowanie strategii i dedukcja ruchów przeciwnika jest absorbująca, co sprawia że gra nie jest nudna, a nawet może sprawiać przyjemność. Po rozegraniu jednej partii, nie odczuwam jednak ochoty na rewanż. Być może ma to związek z pewną powtarzalnością rozgrywki. Rozgrywanie trzech takich samych rund wydaje się monotonne, mimo że zasada pozostawiania kart na stole wymusza na nas niejako inny sposób gry w każdej z nich.

Pierwsza runda jest wstępem do dalszej rozgrywki, w którym tworzymy zaczątek naszej kolekcji kart. Wydaje mi się ona najbardziej losowa. Oczywiście obieramy jakąś strategię, ale tak naprawdę jest ona chwilowa – ciężko ustalić coś na dłużej jeśli nie wiemy, jakie karty mają nasi przeciwnicy, ani co dojdzie nam na rękę w następnej rundzie. Druga wymaga już od nas więcej planowania, to tutaj zaczynają się większe próby pomieszania szyków innym graczom. W trzeciej zaś jest najwięcej taktyki… i wrednych zagrań. W tym momencie najłatwiej pozbawić przeciwnika punktów, wiemy też dokładnie na czym stoimy, więcej kart nie będzie, zatem staramy się w stu procentach wykorzystać, to co mamy.

Lubię gry karciane, zwłaszcza takie, w których trzeba coś liczyć i pilnować swoich ruchów. Nie przepadam jednak za nadmierną losowością i blefowaniem, a według mnie, Kosmopolis mocno opiera się na obu tych czynnikach. Wydaje mi się także, że losowość gry sprawia, że bywa ona nierówna. Zdarzyło nam się, że jedna osoba nałapała punktów przez dwie pierwsze rundy (trochę planowania oraz szczęścia w kartach) i nie było sposobu, aby przegonić ją w rundzie trzeciej. Po zakończeniu partii wszyscy moi współgracze czuli się grą zmęczeni i zgodnie uznali, że potrzebują odskoczni.

Kosmopolis do mnie nie przemawia, mogę w nie zagrać od czasu do czasu, ale bez większego entuzjazmu. Nie jest to jednak gra zła, czy niegrywalna. Jeśli nie przeszkadza Wam losowość, lubicie blefować, to spróbujcie. Jest szansa, że dzięki zgrabnej mechanice Kosmopolis przypadnie Wam do gustu.

About

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger