Niejednokrotnie miałem możliwość recenzować gry Gigamica, w szczególności te logiczne. W większości przypadków była to dla mnie nie tyle praca, co przyjemność. Wydawnictwo to słynie z bardzo dobrze wydanych gier, z prostych zasad… czasami jednak nie najlepiej spisanych. W 2008 roku jedna z ich gier – Marrakesz (Marrakech) – została nominowana do Spiel des Jahres, a nawet wyróżniona. Dzisiaj chciałbym przybliżyć Wam ten tytuł, który z kilku powodów zasługuje na uwagę.
Powód pierwszy – wykonanie
Marrakesz to jedno z największych miast Maroka – dokładnie czwarte co do wielkości. Powstało w połowie XI wieku, a największą „sławę” miało na przełomie XII i XIII wieku, będąc stolicą imperium, ciągnącego się od wybrzeży Oceanu Atlantyckiego aż po Trypolitanię. Gra jednak nie opowiada o tych zamierzchłych czasach, nie wspomina również o licznych zabytkach jakie w mieście się znajdują – w 1985 roku stara dzielnica Marrakeszu została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO – gra opowiada o… dywanach. Prawdopodobnie spotkaliście się z zdjęciami przedstawiającymi targowisko w Marrakeszu (jak poniżej). Podejrzewam, że widział je również autor gry Dominique Ehrhard (Condottiere, Crazy Circus – MaNiKi, Boomerang) i że stały się one inspiracją na zabawę.
Marrakesz wydany jest świetnie. W pudełku oprócz prostej, ale klimatycznej planszy znajdziemy drewniane pieniądze o wartościach 1 i 5, specjalną kostkę informującą o punktach ruchu, pion Assama oraz… 57 dywanów w czterech kolorach. Dywany wykonane są z materiału, wyglądają rewelacyjnie, a rozkładane na planszy od razu przypominają sytuacje znane ze wspomnianych wyżej zdjęć. Do gry dołączona jest również instrukcja i co jest w przypadku Gigamica ostatnio normą, również w języku polskim.
Powód drugi – mechanika
Marrakesz jak już wspomniałem opowiada o dywanach, a dokładnie o ich sprzedaży. Gracze w trakcie rozgrywki starają się jak najlepiej wyeksponować swoje dywany na planszy, po której przemieszczany jest specjalny pion – Assam – kontrolowany przez wszystkich graczy. Ruch jest konsekwencją opcjonalnego obrotu pionu o 90 stopni i rzutu kością. Jeśli Assam zatrzyma się na dywanie swoim lub polu neutralnym – nic się nie dzieje, jeśli na dywanie przeciwnika – musi zapłacić mu za wejście na jego teren – im większy, im więcej dywanów w danym kolorze leży obok siebie, tym większa jest opłata. Po ruchu gracz na jednym z sąsiadujących pól wykłada swój dywan… i to wszystko. Gra kończy się w momencie gdy wyłożone zostaną wszystkie dywany. Osoba która zdobędzie najwięcej pieniędzy + punktów za odkryte (widoczne) na koniec gry połówki dywanów – wygrywa.
Zasady jak widać są bardzo proste, co ułatwia przedstawienie gry dzieciom i początkującym graczom, do których ten tytuł na pewno jest kierowany. Z drugiej strony proste przesunięcie piona połączone z kontrolą obszaru i wspaniałym wydaniem, powodują że czuć przy rozgrywce pewnego rodzaju świeżość.
Powód trzeci – szybkość rozgrywki
Gra jest szybka, czas potrzebny na rozegranie całej partii to około pół godziny. Pojedyncza tura jest bardzo krótka, nie ma w niej miejsca na długie przemyśliwanie ruchu, co podoba się szczególnie młodszym graczom. Starsi nie będą z tego powodu zadowoleni, ale z drugiej strony gra nadaje się jako bezstresowy przerywnik między dłuższymi, cięższymi tytułami, lub na wypełniacz podczas rozmowy z przyjaciółmi, czy spotkania w knajpie.
Powody pozostałe za i przeciw.
Nie czarujmy się, Marrakesz to bardzo prosty tytuł, ale przyjemny. Występuje w nim sporo interakcji, szczególnie negatywnej, aczkolwiek to na tyle lekka zabawa, że nikt nie powinien za bardzo brać tego sobie do serca. Są jednak dzieci, które boleśnie odbierają fakt „psucia im planów”, dlatego przy wyborze tej gry należy pamiętać o fakcie, że wygrywa tu gracz który potrafi szkodzić innym i ma trochę szczęścia. Szczęście – losowość – są tu istotne.
Wprawdzie kostka nie jest klasyczną k6 (wartości na niej to 1, 2, 2, 3, 3 i 4), ale ile razy jest tak, że gdy liczymy że nie wypadnie jedynka ta właśnie ta się pojawia 🙂 Sami gracze wspólnie generują również pewnego rodzaj chaos, na pewno trudno tu coś zaplanować szczególnie w cztery osoby, wariant dwuosobowy sprawdza się średnio (tu uwaga – w instrukcji jest dość niejasno opisany), najciekawiej jest według mnie w trójkę. Przy okazji przypomnę o wariancie naszego redakcyjnego kolegi Jacka, pozwalający na zabawę w Marrakesz dwóm drużynom.
Podsumowanie
Marrakesz to przyjemna, lekka i bardzo ładna gra. To tytuł który powinien dobrze sprawdzać się w gronie rodzinnym szczególnie z młodszymi dziećmi, tytuł jakże inny od większości gier spod znaku Gigamica. Skądinąd wiem, że wydawnictwo to planuje więcej tego typu zabaw, co dla mnie jako miłośnika gier logicznych nie jest dobrą informacją. Z drugiej strony Marrakesz to dobra gra w swojej kategorii, więc nie mogę za bardzo narzekać ;-), i pozostaje mi życzyć miłej zabawy w układanie dywanów.
Uwaga o Suleice. Marrakesz wydany został przez Gigamica, na rynku znajduje się jeszcze druga wersja tej samej gry – Suleika – wydana przez wydawnictwo Zoch. Czym różnią się te wydania? Suleika ma bardziej kolorową planszę (osobiście dużo bardziej podoba mi się oryginalna) i dywany w trochę innych kolorach. W pierwszym wydaniu Marrakeszu pionek Assam nie miał dorysowanej twarzy, co niektórym przeszkadzało, wydanie aktualne ma już ten „błąd” naprawiony. To cała różnica.
Zalety
- wykonanie
- proste zasady
- szybka rozgrywka
Wady
- negatywna interakcja (dla jednych wada, dla innych zaleta)
- losowość (w tej grupie docelowej to raczej nie wada)
bazik (2/5) wady które wymienił folko dobrze podsumowywują dlaczego nie mam żadnej ochoty do tego drugi raz kiedykolwiek usiąść – pseudodecyzje ograniczające się do wyboru komu dokopię. zamiast się ‘bawić’ przy tego typu grach wolę od razu zagłosować kto wygrał i wyjąć na stół coś gdzie decyzje graczy będą coś znaczyć.
Veridiana (2/5) Ujmę to prosto. Marrakesz mnie po prostu nudzi. I moja estetyka uznaje jednak jego wykonanie za brzydkie. Szczególnie przytłumione kolory dywaników (ale proszę się nie przejmować, nie jest aż tak brzydki jak Dixit ;). Nie jest to gra zła, ale to takie pół godziny spędzone na myśleniu, w co zagram po tym.