Home | Sabotażysta: Pojedynek – O pojedynku pewnych krasnali w słowach ich własnych refleksji kilka

Sabotażysta: Pojedynek – O pojedynku pewnych krasnali w słowach ich własnych refleksji kilka

Sabotażysta PojedynekSą gry, o których fajnie się opowiada i fajnie się w nie gra.
Są też gry, o których fajnie się opowiada, ale kiedy się do nich zasiada, to jakoś tak… przestaje się chcieć w nie grać.
Są też gry, o których się nie opowiada, tylko wyciąga na stół i gra.
I tak to jest w przypadku…
– Halo, może już dość tego wstępniaka?! Dziś oddajesz nam głos.
– Właśnie, właśnie!

Co to ma być?! Nikogo tu nie widzę! Ki chochlik?

– Ja Ci dam „chochlik”! KRASNAL!
– …a mówiąc dokładniej – dwa. Dwa krasnale, co chcą znowu zaznać trochę sławy, więc… światła, kamera, akcja! Show!

***
– Kochani, dziś słów kilka o nas, czyli o sabotażystach i naszym pojedynku, czyli o grze…
– „SABOTAŻYSTA: POJEDYNEK”, rzecz jasna.

Sabotażysta Pojedynek (3)
KNOW-HOW, czyli o co tu chodzi?

W gruncie rzeczy – w grze jak w życiu – chodzi o to, aby się nie narobić, a zarobić. Czyli o to, co zwykle – o ZŁOTO!
Na początku dostajesz ze stosu sześć kart, za pomocą których walczysz o dotarcie do swojego celu – zakrytych kart, pod którymi to chowają się góry (no – bez przesady – kawałki) drogocennych kamieni. Pomagasz sobie w tym zadaniu kopiąc własne korytarze lub dołączając się sprytnie do trasy przeciwnika oraz zagrywając (złośliwe) karty akcji.
Na swojej drodze niejednokrotnie spotkasz różne utrudnienia, trolle, ślepe zaułki, ale czasem też natkniesz się na pojedyncze kawałki złota, drzwi, przez które tylko ty będziesz mógł przejść… I tak przez trzy rundy. Zwycięża ten, kto najbardziej zaszkodził drugiemu – wróć! – ten, kto uzbierał najwięcej złota.

Sabotażysta Pojedynek (1)– Pamiętasz nasz debiut? Jakby to było wczoraj… Frederic Moyersoen urodził nas w swojej głowie – jakkolwiek dziwnie to nie brzmi – i prawie od razu staliśmy się gwiazdami…
– Tak było, jak bum – cyk – cyk! Byliśmy rozrywani! Dobrze, że pudełko z grą o nas jest takie wytrzymałe. Bo karty to jednak mogłyby być trochę grubsze.
– Ale się postarali, nie można powiedzieć! I grafik się napracował! Całkiem zgrabnie profilówki nam zrobił.
– Nawet tego paskudnego trolla narysował, że mucha nie siada.
– Też by miała na czym!
– W każdym razie wyglądowo – jakościowo: miodzio! Jak idę do kopalni, to się nie wstydzę przed innymi krasnoludami. Nie ma fuszerki.
– Nie ma jej też w instrukcji. Krótko i klarownie – jak w robocie na dole. Raz przeczytasz i wiesz, co masz robić.
– Wiesz, ale i tak nie wygrasz! Bo to w końcu pojedynek. Jeden na jeden.
– Chyba, że ktoś woli solo, ale co tu dużo gadać – we dwójkę ostrzej. Emocje, panie tego. Blokady, podrzucanie sobie świni… Yyy, to znaczy – psucie narzędzi. Jak to mówią eksperci – negatywna interakcja na całego!
– Na całego, ale wiesz, co w tym lubię? To, że raz jeden typek podrzuci mi coś niefajnego, ale na drugi raz ja też mogę zrobić mu „małe kuku”.
Sabotażysta Pojedynek (5)– Mówiąc fachowo – jeden ruch nie determinuje wyniku gry. Zablokuje cię, ale nie zamyka ci drogi do zwycięstwa. Możesz się przecież odegrać w następnej rundzie. I partyjka staje się nieprzewidywalna. Trzeba cały czas patrzeć, co się dzieje, bo dzieje się duuużo i szybko!
– Sytuacja zmienia się dynamicznie, jako rzekłby geek.
– I trzeba na nią odpowiednio reagować. Patrzeć, co robi twój podejrzanie uśmiechający się kompan, myśleć, ryzykować, bo – a nuż – i zamknie ci korytarz i chodź tu sobie dookoła, gdy on już przy skarbie.
– No, bo przecież o skarby chodzi. Złoto rządzi światem, powiadam Ci.
– A żeby je dostać to trzeba się nieźle nagimnastykować. Podejmować decyzje w ułamku sekundy, myśleć, co się bardziej opłaca i – oczywiście – mieć farta.
– … bo nigdy nie wiesz, jaką los ci ześle kartę…
– Ale taka losowość jest OK. Choć czasem zdarza się dostać na przykład cztery karty odblokowujące i jakieś marnie pasujące karty tunelu. Od czapy zupełnie!
– Taka karma, mój mały. Ale dzięki temu każda gra jest inna…
– … czyli jest ogromnie regrywalna! I mogę w nią grać z dwudziestoletnią kuzynką, dziewięciolatkiem, kumplem z kopalni, a nawet dziadkiem!
– Tylko pamiętaj – nie graj na przerwie śniadaniowej. Niby na pudełku jest informacja, że zmieścisz się w pół godziny, ale trzeba do tego dodać zawsze jakieś dziesięć minut.
– Ale i tak włącza mi się syndrom: dawaj jeszcze raz! Sabotowanie wciąga i uzależnia. I chcesz jeszcze raz, i jeszcze raz… I tak z przystawki robi się główne danie wieczoru…

***
Wieczór rzeczywiście nadejdzie, nim krasnale skończą swoją dyskusję. A ja, żeby im nie przerywać, dodam tylko – bo właściwie wszystko zostało powiedziane – że jeżeli lubisz wesołe krasnoludki, grę bez przestojów, solidnie naładowaną emocjami i złośliwym śmiechem, i masz dużo wolnej przestrzeni, to nie gadaj i nie zastanawiaj się ani chwili. Łap za „Sabotażystę: Pojedynek” i daj wycisk temu drugiemu… Zanim on zrobi to Tobie!

Sabotażysta Pojedynek (2) Sabotażysta Pojedynek (4)

 

 

 

 

 

 

Ps. powyższa recenzja zwyciężyła w konkursie “Napisz recenzję – wygraj La Granja”.
Autorką recenzji jest Krasnoludkowa.

About

Avatar

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Advertisment ad adsense adlogger