
W czym tkwi tajemnica Agricoli? Jak wygląda przepis na tak gigantyczny sukces w branży gier planszowych? Bardzo trudno powiedzieć, znacznie trudniej niż miało to miejsce w przypadku konkurentów. W odróżnieniu od Puerto Rico czy Caylusa dzieło Uwe Rosenberga mechaniką nie dokonuje żadnego przewrotu. Agricola jest też wyjątkowo zależna językowa, tekstu jest mnóstwo i aby w pełni zgłębić jej potencjał trzeba mieć rodzimą wersję lub bardzo dobrze znać język obcy. Nie są to na pewno dobre składniki na sukces. Do tego 2008 był bardzo dobry i pojawiło się mnóstwo ciekawych tytułów, stąd nie można mówić, że Agricola nie miała konkurencji. A jednak to właśnie jej udało się zdominować planszówkowy rok. Sekret pewnie tkwi w całościowym odbiorze i przekłada się na to samo co w przypadku innych gier z czołówki BGG. Czyli z pośród grających w Agricole bardzo poważna ich ilość (znacznie więcej niż przy innych grach) powiedziała, że jest to gra bardzo dobra. Nieważne czy to byli przeciętni gracze (użytkownicy BGG) czy jurorzy prestiżowych nagród.
Przed Agricolą pewnie jeszcze sporo nagród, w tym będzie na pewno faworytem zbliżającej się nagrody BoardGameGeek Golden Geek, a i przy polskich wyróżnieniach – Grze Roku oraz nagrodzie niniejszego bloga Gra Graczy Gamesfanatic – można przewidywać, że będzie dla konkurentów bardzo trudnym orzechem do zgryzienia. Nam pozostaje tylko się cieszyć, że Agricola doczekała się polskiego wydania i nie musimy wzdychać w stronę szczęśliwych graczy angielsko i niemieckojęzycznych.
A co do graczy, którym Agricola zupełnie nie przypadła do gustu nie można mieć pretensji, każdy wszak ma swoje preferencje i gusta. Choć nawet oni powinni szanować ten tytuł i mieć świadomość, że to dzisiejsze Numer 1 w planszówkowym świecie. W przeciwnym przypadku co bardziej złośliwi mogą powiedzieć, że woda sodowa uderzyła im do głowy 😉